Pamiętacie takie zdjęcie z podręcznika historii, na którym widniał zbudowany z belek, palisadowy gród z charakterystyczną bramą wjazdową i trójkątnym dachem?
Tak! To właśnie Biskupin! Przez chwilę mieliśmy okazję poczuć się jak bohaterowie takiego historycznego podręcznika umieszczając nasze sylwetki na tle sławnego obiektu.
Nic nie szkodzi. Chcieliśmy się tylko rozejrzeć.
Oglądaliśmy więc makietę grodu w muzeum, gdzie poczytaliśmy też trochę o jego historii. O tym jak pierwotnie było tutaj 12 podłużnych chat, z których obecnie zrekonstruowano dwie.
Pozostałą część grodu wykorzystuje się intensywnie podczas lokalnych festynów, o czym na własne oczy przekonaliśmy się latem.
Zaglądaliśmy w każdą dostępną dziurę i sprawdzaliśmy na czym polega dymarka (ktoś wie? ;) )
Zwiedzaliśmy scenografię do filmu „Stara Baśń”, sprawdzaliśmy, czy moglibyśmy mieszkać w szałasie oraz jak miękkie mogą być pradawne legowiska.
Podziwialiśmy hodowlę konika polskiego i owieczek
Naszą uwagę jednak przykuł stary kozioł. Obserwując jego doniosłość, pewność siebie i przekonanie o swoim pięknie doszliśmy do wniosku, że musi być on szefem całego tego kramu.
Ów kozioł zapozował nam nawet do filmu, nie zważając na to co działo się za jego plecami. Dopiero po powrocie do domu zauważyliśmy jak entuzjastycznie działali mistrzowie drugiego planu :)
Biskupin zima urzekł nas swoim spokojem i tajemniczością. I w zasadzie gdyby nie to, że było tak okropnie zimno, pewnie zadomowilibyśmy się tam na dłużej.
Ale o ile zimą Biskupin nas zauroczył, o tyle późnym latem nic nie mogło równać się z zabawą, jaka opanowała gród w czasie festynu, który w 2009 roku nosił wdzięczną nazwę „Polak, Węgier, dwa bratanki”.
Festyny archeologiczne w Biskupinie odbywają się co rok, w okolicach września. My przekonaliśmy się o tym, że warto jest zaplanować wizytę właśnie podczas takiego festynu.
Nie sądziliśmy, że to miejsce może pomieścić tyle osób. Byli tam rodzice z dziećmi, właściciele z psami, kowale, operatorzy dymarki ;) ...
...wojowie, Tatarzy zachęcający wszystkich do tańca...
... krawcowe w strojach z epoki , ludzie strzelający z łuku i wyrabiający papier metodą czerpaną...
...złotnicy, garncarze, garbarze i całe niezliczone rzesze innych osób, które swoją obecnością uświetniały całe wydarzenie.
Można było samemu spróbować swoich sił np. w ręcznym wyrabianiu biżuterii lub pracy na krośnie, a za jedyne 2 zł dać się zakuć w dyby na środku placu.
Maciej oczywiście nie przeszedł obojętnie obok nęcącego gara z zupą rybną, bo przecież musiał posilić się na drogę. Taką gęstą i pyszną najlepiej jest zagryźć chlebem ze smalcem i ogórkiem kiszonym domowej roboty.
A my radzimy – spróbujcie jednego i drugiego.
I koniecznie podzielcie się z nami Waszą opinią – co wam się bardziej podobało!
Tak! To właśnie Biskupin! Przez chwilę mieliśmy okazję poczuć się jak bohaterowie takiego historycznego podręcznika umieszczając nasze sylwetki na tle sławnego obiektu.
Biskupin zimą
Biskupin zimą jest piękny bo… jest cichy, nie ma turystów, a jedyną żywą duszą jest pilnujący obiektu strażnik z brodą, który z chęcią zaprasza nas do środka, przepraszając jednocześnie, że poza sezonem turystycznym większość atrakcji jest niedostępna do zwiedzania.Nic nie szkodzi. Chcieliśmy się tylko rozejrzeć.
Cały gród dla nas
I to nie jest przenośnia. Mogliśmy do woli wchodzić do wszystkich otwartych zakamarków i wczuć się w klimat początków kształtowania się państwowości polskiej.Oglądaliśmy więc makietę grodu w muzeum, gdzie poczytaliśmy też trochę o jego historii. O tym jak pierwotnie było tutaj 12 podłużnych chat, z których obecnie zrekonstruowano dwie.
Pozostałą część grodu wykorzystuje się intensywnie podczas lokalnych festynów, o czym na własne oczy przekonaliśmy się latem.
Zaglądaliśmy w każdą dostępną dziurę i sprawdzaliśmy na czym polega dymarka (ktoś wie? ;) )
Zwiedzaliśmy scenografię do filmu „Stara Baśń”, sprawdzaliśmy, czy moglibyśmy mieszkać w szałasie oraz jak miękkie mogą być pradawne legowiska.
Podziwialiśmy hodowlę konika polskiego i owieczek
Naszą uwagę jednak przykuł stary kozioł. Obserwując jego doniosłość, pewność siebie i przekonanie o swoim pięknie doszliśmy do wniosku, że musi być on szefem całego tego kramu.
Ów kozioł zapozował nam nawet do filmu, nie zważając na to co działo się za jego plecami. Dopiero po powrocie do domu zauważyliśmy jak entuzjastycznie działali mistrzowie drugiego planu :)
Biskupin zima urzekł nas swoim spokojem i tajemniczością. I w zasadzie gdyby nie to, że było tak okropnie zimno, pewnie zadomowilibyśmy się tam na dłużej.
Biskupin latem
Ale o ile zimą Biskupin nas zauroczył, o tyle późnym latem nic nie mogło równać się z zabawą, jaka opanowała gród w czasie festynu, który w 2009 roku nosił wdzięczną nazwę „Polak, Węgier, dwa bratanki”.
Festyny archeologiczne w Biskupinie odbywają się co rok, w okolicach września. My przekonaliśmy się o tym, że warto jest zaplanować wizytę właśnie podczas takiego festynu.
Cały gród dla wszystkich
Nie sądziliśmy, że to miejsce może pomieścić tyle osób. Byli tam rodzice z dziećmi, właściciele z psami, kowale, operatorzy dymarki ;) ...
...wojowie, Tatarzy zachęcający wszystkich do tańca...
... krawcowe w strojach z epoki , ludzie strzelający z łuku i wyrabiający papier metodą czerpaną...
...złotnicy, garncarze, garbarze i całe niezliczone rzesze innych osób, które swoją obecnością uświetniały całe wydarzenie.
Można było samemu spróbować swoich sił np. w ręcznym wyrabianiu biżuterii lub pracy na krośnie, a za jedyne 2 zł dać się zakuć w dyby na środku placu.
Maciej oczywiście nie przeszedł obojętnie obok nęcącego gara z zupą rybną, bo przecież musiał posilić się na drogę. Taką gęstą i pyszną najlepiej jest zagryźć chlebem ze smalcem i ogórkiem kiszonym domowej roboty.
Co wybrać?
To samo miejsce – totalnie różne doznania. Które lepsze? Jak mawiają znawcy tematu: „to zależy”. Dla każdego coś innego.A my radzimy – spróbujcie jednego i drugiego.
I koniecznie podzielcie się z nami Waszą opinią – co wam się bardziej podobało!
W Biskupinie byłam tylko jeden jedyny raz, lata temu w ramach wycieczki szkolnej :) Przydałoby się pojechać tam ponownie, bo wspomnienia z uwagi na przepaść czasową są bardzo liche ;[ Z pewnością jest to jedno z tych miejsc w Polsce, które każdy powinien zobaczyć na własne oczy choćby jeden raz w życiu :)
OdpowiedzUsuńsama już się przekonałam, że zupełnie inne doznania są w czasie wycieczek szkolnych, a co innego to samodzielne zwiedzanie, zwłaszcza, jak człowiek w tzw. międzyczasie liźnie trochę historii i wie co tak naprawdę zwiedza :) polecam każdemu takie "odczarowanie" miejsc, w których kiedyś się było i odkrycie ich na nowo. każda wizyta to zupełnie inne wrażenia. pozdrawiam!
UsuńW Biskupinie nie byłem,ale pojadę.Chlebka ze smalcem i jeszcze chrupiące skwarki- nie odpuszczę sobie tej przyjemności.Fajna wiejska atmosfera.Mieszkałem kiedyś w śląskiej chacie niedaleko"Riese".A tutaj czy już mieliście okazję być:"vimeo.com/16414140".Można wejść przez dziurę w murze,wejścia zamurowane.Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńHenryk, aby spróbować chleba ze smalcem i zobaczyć tą "siejską atmosferę" to koniecznie musisz pojechać w trakcie festynu archeologicznego. Zazwyczaj jest w drugiej połowie września. Warto śledzić stronę muzeum na bieżąco.
UsuńA co do tego kościoła, to nie byliśmy. Ciekawie nakręcony ten filmik.
Pozdrawiamy!
henryk - ale numer :) - przy kopiowaniu linka pomyliłam się i opuściłam ostatnie zero - to się zdziwiłam treścią, jaką nam polecasz - hahaha :)
Usuńa film o kaplicy - przepiękny! gdzie Ty znajdujesz takie perełki?
Cieszę się że się podobało!!"vimeo.com/4o186969" i "vimeo.com/18656952"
OdpowiedzUsuńUwaga na 0:-)).Pozdrawiam!
O rety! Moje stoisku jest u Was :) Biskupin super! Polecam o każdej porze.
OdpowiedzUsuńAsiu - które? napisz koniecznie! jesteś coroku na festynie? pozdrawiam!
UsuńW Biskupinie "zakochałam" sie, właśnie podczas festynu we wrześniu 2012 roku. Spędziłam tam wspaniałe chwile, z moim ukochanym, który jako archeolog przedstawił mi to miejscev "od fachowej strony :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę! my często żeby dowiedzieć się czegoś o danej atrakcji studiujemy (nudne najczęściej) przewodniki :) lub szukamy inspiracji u lokalnych przewodników, ale wiadomo, że w takich okolicznościach zwiedzanie "od kuchni" nie zawsze jest możliwe. pozdrawiam!
UsuńPierwszy raz w Biskupinie byłam około roku 1990,wracaliśmy tam niejednokrotnie z rodzicami.Dzisiaj jestem niemile zaskoczona,ponieważ eksponatów jest niewiele,podobnie z domostwami.Całość wydaje się, /nie tylko mi/ uboga,zaniedbana.Dawniej w muzeum było więcej eksponatów,prawie wszystkie wejścia do domów były otwarte,w środku i przed domami były przedmioty ukazujące życie ludzi w tamtych czasach.Niestety dzisiaj już tego nie ma.4 wejścia do domów były otwarte w środku niewiele i na zewnątrz podobnie.Jest to przykre.Rodzi się pytanie dlaczego tak się stało?Mówimy o jednym z najważniejszych zabytków naszego kraju.
OdpowiedzUsuńgdy byliśmy w Biskupinie zimą, to faktycznie nie było wiele do zwiedzania, ale pewnie dlatego, że było poza sezonem. wracając tam latem było pod tym względem troche lepiej, ale za to bardziej tłoczno i gwarno. tak czy inaczej podobało się nam - może dlatego że nie mamy porównania do wizyt sprzed lat :) dziękujemy za komentarz! pozdrawiam!
Usuń