Pamiętacie naszą majową wycieczkę rowerową po Żuławach, którą zorganizowały "Kochamy Żuławy" z niezłomną Martą Antoniną Łobocką na czele? No to musimy powiedzieć, że w Żuławy wkręciliśmy się na dobre, bo sobotnia sierpniowa wycieczka po gminie Ostaszewo była przeżyciem, jakiego jeszcze nie doznaliśmy. A Marta Antonina, Stowarzyszenie Przyjaciół Gminy Ostaszewo „Nowa Gmina”, Gmina Ostaszewo oraz Zespół Szkół w Ostaszewie - spisali się na medal. Ale po kolei.
Miejsca zbiórki nie można było przegapić z uwagi na gęstniejący tłum przed ruinami spalonego średniowiecznego kościoła w Ostaszewie. W grupie wyczuć można było wesołe ożywienie oraz dopisujące humory.
Świetne humory dopisywały nam przez całą wycieczkę, o czym możecie przekonać się oglądając naszą filmową relację.
Podobno niektórzy widzieli włochatych mieszkańców tego przybytku, inni twierdzą, że to tylko plotki :)
Po drodze do następnej miejscowości wstąpiliśmy jeszcze na cmentarz pomenonicki, o którym kilka słów powiedział Pan Stanisław. Zaskoczyła nas zwłaszcza historia odkrzaczania tego kawałka cmentarza, aby był on widoczny z drogi dla przejeżdżających tędy turystów. Cała akcja bowiem była oddolna, zainicjowana przez miłośników Żuław. Imponujące.
Jeśli jesteście ciekawi co znaleźliśmy w środku tego wyjątkowego domu, obejrzyjcie nasz film, który znajduje się na samej górze dzisiejszego posta :)
W domu podcieniowym grupa ponownie zrobiła nalot na prywatne mieszkanie nie spodziewającej się nas w takiej ilości właścicielki, która jednak była szczęśliwą posiadaczką przepięknego pieca kaflowego, który został przez nas udokumentowany z każdej strony. Trzeba przyznać, że naprawdę robi wrażenie!
Zostawiwszy po sobie względny porządek pognaliśmy do Kościoła pw. Św. Marcina, gdzie Pani Anna pokrótce opowiedziała nam jego historię, a zaraz potem podjechał po nas wesoły pomarańczowy autobus, gdyż czas naglił a ognicho czekało :)
Do końca dnia naszym udziałem stały się jeszcze dwie oficjalne wizyty w prywatnych domach w Groblicy i Nowej Kościelnicy, co było dla nas olbrzymią atrakcją, jako że prawdopodobnie nigdy indziej nie mielibyśmy okazji oglądać tych zachowanych jeszcze tylko gdzieniegdzie zabytków architektury mieszkalnej. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni gospodarzom, że umożliwili nam to zwiedzanie, mimo że na widok tak licznej grupy naprawdę można było popaść w zmartwienie.
Przed ogniskiem, na które już niemalże z utęsknieniem wszyscy wyczekiwali zdążyliśmy jeszcze zobaczyć z zewnątrz domy żuławskie w Jezierniku i Gniazdowie.
Zabawa była przednia, kiełbasa smaczna, a na koniec jeszcze prezenty, którymi obdarzyli nas Wójt i Sołtys, udowadniając, że wspieranie ekologii w ich wydaniu to nie tylko puste deklaracje.
Uff.... Czy coś pominęłam? Jednym słowem - było Super. A my czujemy, że coraz bardziej Kochamy Żuławy.
Marto Antonino, to dokąd zabierasz nas następnym razem?
Miejsca zbiórki nie można było przegapić z uwagi na gęstniejący tłum przed ruinami spalonego średniowiecznego kościoła w Ostaszewie. W grupie wyczuć można było wesołe ożywienie oraz dopisujące humory.
Świetne humory dopisywały nam przez całą wycieczkę, o czym możecie przekonać się oglądając naszą filmową relację.
Krótkie powitanie i długi dzień
Wśród zgromadzonej gawiedzi niektóre znane twarze. Od razu było wiadomo, że zabawa będzie przednia. Po krótkim powitaniu wycieczki przez wójta gminy Ostaszewo Pana Roberta Ciżmowskiego oraz Sołtysa Piaskowca - Pana Andrzeja Przedcieczyńskiego, rozpoczęliśmy zwiedzanie pod przewodnictwem Pani Marianny Seroka - nauczycielki języka polskiego w szkole w Ostaszewie i blogerki.Barbarzyństwo i pamięć
Zaczęło się poważnie. Ruiny średniowiecznego kościoła w Ostaszewie, który został spalony w czasie II wojny światowej przez wycofujące się wojska niemieckie, budziły smutek i mieszankę odrazy z niedowierzaniem jak mogło dojść do takiego aktu barbarzyństwa. Zwłaszcza gdy porównało się stare zdjęcia wnętrza kościoła, dostępne w Izbie Pamięci gminy Ostaszewo. Choć ruiny i tak zrobiły na zgromadzonych imponujące wrażenie. Cieszy, że włodarze gminy zachowali i zabezpieczyli ten zabytek. Być może kiedyś w przyszłości uda się przywrócić kościołowi jego dawną świetność.Długa kolejka do autobusu
Z minuty na minutę grupa gęstniała, a Marta Antonina z niepokojem liczyła osoby wsiadające i zajmujące miejsca w uroczym pomarańczowym gimbusie, którego zasponsorował naszej wycieczce wójt gminy Ostaszewo. Czy aby dla wszystkich starczy miejsca?Palczewskie perełki
Z Ostaszewa wesoły autobus udał się do Palczewa, gdzie mieszkańcy wsi, pomimo wytężonych prac przed odpustem, zaprezentowali nam swoją największą perełkę - jedyny na Żuławach drewniany kościółek. O kościółku kilku praktycznych informacji udzieliła nam Pani Ryszarda Wójcik, mieszkanka Palczewa,która jak się okazało jest także lokalną poetką. Dowiedzieliśmy się m.in., że kościółek pochodzi z początku XVIII wieku i został odrestaurowany staraniami proboszcza i mieszkańców Palczewa.Organy, Jezus na golgocie i bujający anioł
Niepozorny z zewnątrz kościółek w środku skrywał prawdziwe skarby. Nawet Maciej, który kiedyś miał już okazję oglądać ten kościółek w czasie rajdu samochodowego, nie spodziewał się jego prawdziwej wartości. Wchodząc do kościółka przy akompaniamencie zabytkowych organów, na których zagrał specjalnie dla nas pan organista, oniemieliśmy na widok drewnianego wystroju wnętrza, w szczególności ołtarza z drewnianymi figurkami, bujającego pod sufitem niczym w obłokach cherubina, malowanych ławek i pięknych malowideł naściennych.Palczewski "holender"
W Palczewie mieliśmy też okazję wejść aż na piątą kondygnację (!) wiatraka, o którym parę słów opowiedział Pan Janusz. Ponieważ Grzegorza C. zaskoczyła tajemnicza konstrukcja tego klasycznego "holendra" specjalnie dla Niego znaleźliśmy w necie tę przepiękną definicję:Typ wiatraka charakteryzujący się nieruchomym, masywnym korpusem, na którym umocowana jest obracana na łożysku bryła dachowa ze śmigłami. Pozwalało to łatwiej dostosować śmigła wiatraka do kierunku wiatru. [...] Na czapie umieszczono wiatraczek po przeciwległej stronie w stosunku do dużych skrzydeł. Wiatraczek za pomocą przekładni palecznych (zębatych wykonanych z drewna) regulował samoczynnie ustawienie czapy wraz z dużymi śmigłami w stosunku do wiatru. Czapa poruszała się na żeliwnych rolkach posuwających się po żeliwnym pierścieniu umocowanym na nieruchomej części wiatraka.
[Źródło]
Znać dobrego gospodarza
Dzięki uprzejmości gospodarza pięknego domu żuławskiego w Palczewie wycieczka miała też niepowtarzalną okazję obfotografować się grupowo na tle tego architektonicznego skarbu.Cmentarz pomennonicki w Pordenowie
Po drodze do następnej miejscowości wstąpiliśmy jeszcze na cmentarz pomenonicki, o którym kilka słów powiedział Pan Stanisław. Zaskoczyła nas zwłaszcza historia odkrzaczania tego kawałka cmentarza, aby był on widoczny z drogi dla przejeżdżających tędy turystów. Cała akcja bowiem była oddolna, zainicjowana przez miłośników Żuław. Imponujące.
Dzienne turystów naloty
Potem hurtowo zrobiliśmy nalot na gospodarstwo mieszkańca Nowej Cerkwi, który w niefrasobliwości swojej zgodził się przyjąć grupę i pokazać zabytkowy dom, którego częściowo jest właścicielem, a który stanowi piękny żuławski zabytek. Chyba nie spodziewał się, że grupa będzie liczna niczym pół wsi, jednak zachowaliśmy się godnie i po obejrzeniu przez nas zabytku on wciąż jeszcze tam stał. Zabytek znaczy.Jeśli jesteście ciekawi co znaleźliśmy w środku tego wyjątkowego domu, obejrzyjcie nasz film, który znajduje się na samej górze dzisiejszego posta :)
Nowa Cerkiew urzeka
Ze starego domu zabrała nas Pani Anna, także mieszkanka Nowej Cerkwi, która pokazała nam kościół oraz dom podcieniowy.W domu podcieniowym grupa ponownie zrobiła nalot na prywatne mieszkanie nie spodziewającej się nas w takiej ilości właścicielki, która jednak była szczęśliwą posiadaczką przepięknego pieca kaflowego, który został przez nas udokumentowany z każdej strony. Trzeba przyznać, że naprawdę robi wrażenie!
Zostawiwszy po sobie względny porządek pognaliśmy do Kościoła pw. Św. Marcina, gdzie Pani Anna pokrótce opowiedziała nam jego historię, a zaraz potem podjechał po nas wesoły pomarańczowy autobus, gdyż czas naglił a ognicho czekało :)
Do końca dnia naszym udziałem stały się jeszcze dwie oficjalne wizyty w prywatnych domach w Groblicy i Nowej Kościelnicy, co było dla nas olbrzymią atrakcją, jako że prawdopodobnie nigdy indziej nie mielibyśmy okazji oglądać tych zachowanych jeszcze tylko gdzieniegdzie zabytków architektury mieszkalnej. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni gospodarzom, że umożliwili nam to zwiedzanie, mimo że na widok tak licznej grupy naprawdę można było popaść w zmartwienie.
Topór, cegła i kocia łapa
Oprócz tego obejrzeliśmy przepiękny kościółek w Jezierniku, który uwagę przykuwał polichromiami nad wejściem, drewnianą amboną, wieżą przebitą toporem i - uwaga - cegłą, w której widoczny jest odcisk psiej łapy!Tradycja pamięci w Ostaszewie
Prawie na sam koniec gościliśmy jeszcze w Izbie Historii i Tradycji w Ostaszewie, która została utworzona wspólnym wysiłkiem władz i mieszkańców gminy Ostaszewo. Bardzo podoba nam się inicjatywa przekazywania wiedzy, historii i tradycji kolejnym pokoleniom, aby mogły one dalej kultywować i zachowywać pamięć o swoich przodkach, których dziedzictwo ma przecież wpływ na nasze obecne życie i miejsce w świecie, choć nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Cieszy także odzew mieszkańców, którzy na wieść o powstaniu Izby spontanicznie zaczęli przynosić przedmioty i pamiątki, które można dziś w Izbie podziwiać. Zaskakująca jest także aktywność, z jaką władze i przyjaciele gminy starają się o dofinansowania kolejnych obiektów i powiększenia tych istniejących. Obserwujemy to z zainteresowaniem i trzymamy kciuki.Przed ogniskiem, na które już niemalże z utęsknieniem wszyscy wyczekiwali zdążyliśmy jeszcze zobaczyć z zewnątrz domy żuławskie w Jezierniku i Gniazdowie.
Śpiewamy, jemy i recytujemy!
Wreszcie dotarliśmy na zasłużony odpoczynek, czyli upragnione przez wszystkich ognisko. A tu - kolejne zaskoczenie. Nie dość że chleb ze smalcem i ogórkiem, kawa, barszcz i kaszanka, to jeszcze program artystyczny. I to jaki! Żuławianki śpiewające w rytm akordeonu, recytacja wierszy, aż żal się nie przyłączyć - pomyślał Grzegorz C. i nie zastanawiając się długo dołączył do grupy prezentując swe umiejętności wokalno-ruchowe.Zabawa była przednia, kiełbasa smaczna, a na koniec jeszcze prezenty, którymi obdarzyli nas Wójt i Sołtys, udowadniając, że wspieranie ekologii w ich wydaniu to nie tylko puste deklaracje.
Uff.... Czy coś pominęłam? Jednym słowem - było Super. A my czujemy, że coraz bardziej Kochamy Żuławy.
Marto Antonino, to dokąd zabierasz nas następnym razem?
Świetne miejsce, szczególnie wiatrak bardzo piękny
OdpowiedzUsuńjuż sama nie wiem, które miejsce najbardziej się nam podobało. wszędzie pięknie + czysto i zadbane - aż miło :)
UsuńFantastyczny opis.
OdpowiedzUsuńdziękujemy :) mam tylko nadzieję, że nie ma zbyt wielu przekłamań :)
UsuńLubię tak spędzać czas. Żuławy zawsze zachwycają :)
OdpowiedzUsuńa my ostatnimi czasy polubiliśmy wycieczki - zwłaszcza te autokarowe :)
UsuńA zabieram w okolice Nowego Stawu :D
OdpowiedzUsuńI liczę na to, żę będziecie :D :D :D
a kiedy, kiedy? Mam nadzieję, że nie będziemy mieć jeszcze planów, bo chcemy jechać :)
UsuńTo już wiesz, że 14.09 :)
OdpowiedzUsuńMało być, że to ja, Marta Antonina, ale coś mi nie wyszło :P
UsuńTo byłem Ja. Jarząbek.
Usuń;)
Te ruiny kościoła robią wrażenie no i ten wiatrak
OdpowiedzUsuńna nas zrobiło wrażenie prawie wszystko. łącznie z tym, że prywatne osoby zgodziły się udostępnić do zwiedzania swoje skarby zupełnie obcym turystom :) Żuławy są niesamowite...
Usuń