Zacznę od tego, że jadąc do Ojcowa zdziwiło mnie jego bliskie położenie od Krakowa. Planując urlop na mapie nie zwróciłem na to większej uwagi. Dopiero gdy zajechaliśmy do Ojcowa – dało się to zauważyć i odczuć na własnej skórze. Nie tylko ze względu na szybki dojazd z Krakowa, ale też w mentalności mieszkańców, jak i niemalże kurortowym klimacie miejscowości. Ale o tym później.
Ojców znajduje się w samym centrum Ojcowskiego Parku Narodowego – najmniejszego parku narodowego w Polsce – jedynie 15 km2. Kilkadziesiąt starodawnych domostw położonych jest w malowniczym wąwozie, który można podziwiać z lokalnego punktu widokowego. Przez serce Ojcowa płynie potok Prądnik i Sąspówka.
W Ojcowie spędziliśmy siedem dni września, podczas których mogliśmy bliżej poznać jego klimat, jak i lokalne atrakcje. Zatrzymaliśmy się w pensjonacie Opalówki – całkiem przyzwoity standard pokoju z własną łazienką, miła właścicielka, a położony był zaledwie kilka minut spaceru od centrum miejscowości.
Ojców wygląda przepięknie na zdjęciach, zarówno ze względu na swoje położenie w samym sercu parku, jak i z uwagi na naturalne formacje skalne warte zobaczenia:
Igła Deotymy (przypominająca mi raczej coś innego)
Brama Krakowska, strzegąca wjazdu do parku,
Kaplica na Wodzie,
Zamek Ojców,
Warto też zobaczyć Muzeum Ojcowskiego Parku Narodowego
Podczas naszego pobytu zrobiliśmy sobie kilka pieszych wycieczek po Ojcowie.
Pomijając malownicze położenie, to osobiście odniosłem wrażenie (byliśmy we wrześniu), że miejscowość jest dość zaniedbana. Pomijam rozpadające się budynki mieszkalne w samym centrum, ale nie można pominąć stanu chodników, ciągów pieszych (w większości przypadków wylanych asfaltem), kładek, parkingu, zaniedbanych trawników i wszechobecnych chwastów, czy chociażby lokalnej gastronomii. Moje pierwsze wrażenie nie było niestety zbyt pochlebne. (choć Kasia nie przywiązała do tego większej wagi)
Mogliśmy także obserwować mieszkających i pracujących tu ludzi. Do Ojcowa zajechaliśmy po spędzeniu tygodnia w Bieszczadach, gdzie na własnej skórze daje się odczuć gościnność i pogodną atmosferę w domach, sklepach, muzeach. Zapewne dlatego też tak bardzo odczuliśmy zmianę po przyjeździe do Ojcowa.
Odniosłem wrażenie, że bliskość dużego miasta nie sprzyja Ojcowianom i na każdym kroku widać znurzenie, obojętność, a czasami nawet wrogość. Muszę powiedzieć, że nie czułem się komfortowo w Ojcowie. W sklepach, knajpach, muzeach panują wysokie, niemalże miejskie ceny i niestety nie przekłada się to na jakość – w szczególności obsługi. W knajpach dużo przypadkowych i głośnych ludzi.
Myślałem, że szczytem pozostanie oprowadzenie niemalże biegiem po Grocie Łokietka i zakaz robienia zdjęć. Jednak wszystkie te nieciekawe wspomnienia przebiła pani na kasie w Jaskini Ciemnej, która pijąc kawę z przewodnikiem z rozbrajającą szczerością odparła, że wejścia teraz nie będzie, bo dla czterech osób im się nie opłaca oprowadzać. Poradziła po chwili, żebyśmy spróbowali wrócić tu za godzinę – ale gwarancji też nie da, że nas wpuszczą, bo to będzie ostatnie wejście.
Ani w Bieszczadach, ani na Mazurach, czy Podlasiu nie spotkałem się z takim podejściem… Niestety odniosłem wrażenie, że Ojców zatrzymał się w czasach PRLu. Ciekaw jestem na ile wpływ miał na to także koniec sezonu (wrzesień). Mieliście też takie wrażenie podczas pobytu w Ojcowie?
Ciekawym zjawiskiem, które zaobserwowaliśmy była także popołudniowa Msza Święta w Kaplicy na Wodzie, podczas której droga stała się niemalże nieprzejezdna, bo zrobiono z niej parking. Urok przepięknej Kaplicy nagle prysł.
Załamujący był później widok wielkiego autokaru próbującego się przebić między samochodami a modlącymi się ludźmi.
Jeśli chodzi o klimat miejscowości, to Ojców niestety mnie zawiódł.A miałem co do niego wysokie oczekiwania.
Żeby jednak nie pozostawiać tak krytycznego wydźwięku tego wpisu, wkleję jeszcze kilka zdjęć z Ojcowa, bo dla samego podziwiania przyrody naprawdę warto tu przyjechać. Co prawda w weekendy, czy pewnie w sezonie spokoju tu nie uraczymy, jednak jest mnóstwo ciekawych tras do poruszania się rowerem, lub wyznaczonych szlaków pieszych po okolicach parku.
Choć Ojców niewielki, przydawała się mapka:
Tablica na punkcie widokowym z zaznaczonymi najważniejszymi punktami orientacyjnymi Ojcowa.
I najbardziej charakterystyczne, przepiękne skały wapienne w centrum Ojcowa:
Dla równowagi proponuję też przeczytać relację Kasi z Ojcowa. Przedstawia Ojców w nieco innym świetle ;)
Ojców znajduje się w samym centrum Ojcowskiego Parku Narodowego – najmniejszego parku narodowego w Polsce – jedynie 15 km2. Kilkadziesiąt starodawnych domostw położonych jest w malowniczym wąwozie, który można podziwiać z lokalnego punktu widokowego. Przez serce Ojcowa płynie potok Prądnik i Sąspówka.
W Ojcowie spędziliśmy siedem dni września, podczas których mogliśmy bliżej poznać jego klimat, jak i lokalne atrakcje. Zatrzymaliśmy się w pensjonacie Opalówki – całkiem przyzwoity standard pokoju z własną łazienką, miła właścicielka, a położony był zaledwie kilka minut spaceru od centrum miejscowości.
Ojców wygląda przepięknie na zdjęciach, zarówno ze względu na swoje położenie w samym sercu parku, jak i z uwagi na naturalne formacje skalne warte zobaczenia:
Igła Deotymy (przypominająca mi raczej coś innego)
Brama Krakowska, strzegąca wjazdu do parku,
Kaplica na Wodzie,
Zamek Ojców,
Warto też zobaczyć Muzeum Ojcowskiego Parku Narodowego
Podczas naszego pobytu zrobiliśmy sobie kilka pieszych wycieczek po Ojcowie.
Pomijając malownicze położenie, to osobiście odniosłem wrażenie (byliśmy we wrześniu), że miejscowość jest dość zaniedbana. Pomijam rozpadające się budynki mieszkalne w samym centrum, ale nie można pominąć stanu chodników, ciągów pieszych (w większości przypadków wylanych asfaltem), kładek, parkingu, zaniedbanych trawników i wszechobecnych chwastów, czy chociażby lokalnej gastronomii. Moje pierwsze wrażenie nie było niestety zbyt pochlebne. (choć Kasia nie przywiązała do tego większej wagi)
Mogliśmy także obserwować mieszkających i pracujących tu ludzi. Do Ojcowa zajechaliśmy po spędzeniu tygodnia w Bieszczadach, gdzie na własnej skórze daje się odczuć gościnność i pogodną atmosferę w domach, sklepach, muzeach. Zapewne dlatego też tak bardzo odczuliśmy zmianę po przyjeździe do Ojcowa.
Odniosłem wrażenie, że bliskość dużego miasta nie sprzyja Ojcowianom i na każdym kroku widać znurzenie, obojętność, a czasami nawet wrogość. Muszę powiedzieć, że nie czułem się komfortowo w Ojcowie. W sklepach, knajpach, muzeach panują wysokie, niemalże miejskie ceny i niestety nie przekłada się to na jakość – w szczególności obsługi. W knajpach dużo przypadkowych i głośnych ludzi.
Myślałem, że szczytem pozostanie oprowadzenie niemalże biegiem po Grocie Łokietka i zakaz robienia zdjęć. Jednak wszystkie te nieciekawe wspomnienia przebiła pani na kasie w Jaskini Ciemnej, która pijąc kawę z przewodnikiem z rozbrajającą szczerością odparła, że wejścia teraz nie będzie, bo dla czterech osób im się nie opłaca oprowadzać. Poradziła po chwili, żebyśmy spróbowali wrócić tu za godzinę – ale gwarancji też nie da, że nas wpuszczą, bo to będzie ostatnie wejście.
Ani w Bieszczadach, ani na Mazurach, czy Podlasiu nie spotkałem się z takim podejściem… Niestety odniosłem wrażenie, że Ojców zatrzymał się w czasach PRLu. Ciekaw jestem na ile wpływ miał na to także koniec sezonu (wrzesień). Mieliście też takie wrażenie podczas pobytu w Ojcowie?
Ciekawym zjawiskiem, które zaobserwowaliśmy była także popołudniowa Msza Święta w Kaplicy na Wodzie, podczas której droga stała się niemalże nieprzejezdna, bo zrobiono z niej parking. Urok przepięknej Kaplicy nagle prysł.
Załamujący był później widok wielkiego autokaru próbującego się przebić między samochodami a modlącymi się ludźmi.
Jeśli chodzi o klimat miejscowości, to Ojców niestety mnie zawiódł.A miałem co do niego wysokie oczekiwania.
Żeby jednak nie pozostawiać tak krytycznego wydźwięku tego wpisu, wkleję jeszcze kilka zdjęć z Ojcowa, bo dla samego podziwiania przyrody naprawdę warto tu przyjechać. Co prawda w weekendy, czy pewnie w sezonie spokoju tu nie uraczymy, jednak jest mnóstwo ciekawych tras do poruszania się rowerem, lub wyznaczonych szlaków pieszych po okolicach parku.
Choć Ojców niewielki, przydawała się mapka:
Tablica na punkcie widokowym z zaznaczonymi najważniejszymi punktami orientacyjnymi Ojcowa.
I najbardziej charakterystyczne, przepiękne skały wapienne w centrum Ojcowa:
Dla równowagi proponuję też przeczytać relację Kasi z Ojcowa. Przedstawia Ojców w nieco innym świetle ;)
Tak na gorąco. Dwa tygodnie temu wyjechaliśmy zwiedzać Ojcowski Park Narodowy. Jako bazę wypadową wybraliśmy Wolę Kalinowską i chyba nie był to zły wybór. Spokojnie na piechotę dojdzie się do Pieskowej Skały, a doliną Sąspowską do Ojcowa. Czego osobiście mi brakowało i co mi przeszkadzało? Szlaki piesze częściowo pokrywają się z jezdniami, kierowcy nie przestrzegają obowiązującej 40-tki, a pobocza bywają zarośnięte i nie ma gdzie uciekać. Momentami bywa gorąco. Sam Ojców we wrześniowy słoneczny weekend jest przeładowany turystami, w tygodniu senny i wyludniony. Wolę tą drugą opcję. Szlaki są dobrze oznaczone, nawet te mniej uczęszczane. Wiele do życzenia pozostawia kultura osobista pseudoturystów. Często natykaliśmy się na porzucone plastikowe butelki i puszki po piwie. Ludzie! To jest park narodowy! Uśmiech na twarzy wywoływały widoczki typu pani na szpileczkach idąca do Jaskini Nietoperzowej lub panowie dźwigający wózek dziecięcy do Ciemnej. Opierając się na informacjach z Państwa bloga zamiast jaskini Ciemnej i Łokietka zwiedziliśmy Jaskinię Wierzchowską Górną. Było warto! Mieliśmy szczęście. Kaplica Na Wodzie była chwilowo otwarta w poniedziałek i w piątek na czas sprzątania. Spokojnie można było obejrzeć wnętrze. Pustelnia bł. Salomei jest w remoncie, ale kaplica jest dostępna. Wart obejrzenia jest ołtarz główny. Kolumnada umieszczona na ołtarzu daje iluzję głębi i optycznie powiększa niewielkie pomieszczenie.
OdpowiedzUsuńZ lokalami gastronomicznymi w Ojcowie nie mieliśmy do czynienia. Żywiliśmy się we własnym zakresie lub w Skale. Jest tam fajna knajpka o nazwie Zapiecek, gdzie można posilić się obfitymi, niedrogimi szybkimi daniami.
Państwa blog dostarczył nam wiele przydatnych wskazówek, z których często korzystaliśmy podczas naszej wyprawy. Dziękujemy!
miałam podobne odczucia w czasie pobytu w Ojcowie - przynajmniej w niektórych punktach :) ogromnie się cieszę, że nasze posty się przydały :) jejku, jak patrzę na datę, to wydaje mi się, że w Ojcowie byliśmy wieki temu - a to dopiero dwa lata. dziękujemy za aktualizację! i za piękny komentarz. pozdrawiam!
UsuńZapraszamy do OPN szczególnie w tygodniu, najlepsze dni na wizytę do wtorek-środa. Z lokali dostępnych na terenie OPN polecam tylko pstrągi - warto ze względu na ich wyjątkowość oraz winnice koło Smardzowic. Następnym razem polecam wybrać od strony Smardzowic ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie w tym roku wybrałam na urlop Ojców,zobaczymy czy coś się zmieniło od 2012 roku.
OdpowiedzUsuń