Europejski Dzień Bez Samochodu - zwykła propaganda, czy fajna idea?

Ostatnio obchodziliśmy hucznie Europejski Dzień Bez Samochodu, w związku z czym zarówno radio jak i telewizja zachęcało nas - kierowców - do porzucenia (choćby na jeden dzień) auta i skorzystania z usług komunikacji miejskiej. Inicjatywa fajna, ale nie wystarczy piękna reklama w radio - Ci, którzy tak szczerze nas zachęcają, powinni pomyśleć nad dobrą ofertą, która może przekonać pasażerów, aby korzystać z tego cudownego środka lokomocji.

  bilety

Tymczasem przeczytajcie, co spotkało Kasię, podczas jej prywatnego dnia bez samochodu, kiedy była zmuszona skorzystać z usług Gdyńskiego ZKM.


Ekstra. Stoję na przystanku.
Gorąco.
Tylko po co wzięłam tę ciężką skórzaną kurtkę?
Rano pomyślałam sobie, że będzie zimno.
Było ciepło.  

Kiosk zamknięty.
Kurczę, gdzie ja teraz kupę bilet?
Bilet za 3 zł.

Potrzebny mi do zjazdu autobusem linii 181 na trasie Gdynia – Sopot. 


zamknięty gdyński kiosk

Zaglądam przezornie do portfela: Uff, jest 4 złote i jakieś drobne.
Ekstra.
Tylko ten kiosk zamknięty. 

Skoro zamknięty, to nie kupię biletu za 3 zł. Skoro nie mogę kupić biletu w kiosku, to muszę u kierowcy autobusu. Główka pracuje, co nie przychodzi jej zbyt łatwo po nocnej sesji z płytą ślubną i butelką wina. 

Jest dziewiąta rano.
Stoję na przystanku. 
Jest gorąco.
W portfelu tylko 4 zł.
A ten kiosk zamknięty.

Akurat dzisiaj, kiedy potrzebuję biletu za 3 złote, co zdarza mi się może raz na miesiąc a może rzadziej ;)

  bilety

Ok., ustalmy fakty, kiosk zamknięty, bilet trzeba kupić u kierowcy. Co to oznacza? Że te 4 złote, które mam w portfelu, nie starczą mi na bilet za 3 złote, bo kierowca sprzedaje tylko karnety za 7,50 PLN! A niech to! No to już zaczyna się robić zagadka logiczna – jak to możliwe, że mając 4 złote nie mogę kupić biletu za 3 złote?

To już przestaje być śmieszne.

Czy to jest moja wina? Racjonalnie zaczynam się sama przed sobą tłumaczyć, że nie. Że to przecież nie jest moja wina, tylko wina gdyńskiego zkm – bo przecież dlaczego nie mogę kupić w autobusie tego biletu za 3 zł, skoro kiosk mi niespodziewanie zamknęli?

Czy kierowcy robi to jakąś różnicę czy sprzeda mi bilet za 3 zł czy karnet za 7,50? Nie sądzę - powiem więcej, łatwiej byłoby mu wydawać resztę. A pasażerom? Ogromną! No i jak to jest – czy to autobus jest dla pasażera, czy pasażer dla autobusu? Absurd!

  bilety

Gdzie tu sens, gdzie logika? I gdy uprzejmy Pan Kontroler Biletów spyta mnie - dlaczego jadę bez biletu, jak myślicie, co mam mu powiedzieć?

Czy on na pewno zrozumie, że mając 4 zł w portfelu nie mogłam kupić karnetu za 7,50 zł, chociaż potrzebowałam tylko biletu za 3 zł?

I kto będzie tym złym? Wiadomo – pasażer – bo nie ma biletu – jechał na gapę.

Absurd.
Co robić?
Główka nadal pracuje.
Kolejne autobusy odjeżdżają z mojego przystanku.

trolejbus 710 na przystanku w gdyni

Wiem! Cofnę się do bankomatu (mogę się co prawda spóźnić na autobus, ale przynajmniej nie będę jechać na gapę) i wyjmę pieniądze.

Już widzę uradowaną minę kierowcy, który ze 100 zł musi mi wydać do 7,50 zł. Mam przy sobie co prawda kartę płatniczą, do posiadania której z takim przekonaniem zachęcają mnie banki, tylko co z tego, skoro akurat w autobusie nie zapłacę kartą za bilet za 3 zł.
bilety

Trudno.
Raz się żyje.
Autobus podjeżdża.
Wsiadam – co ma być  – to będzie.

autobus 181 na przystanku

W końcu nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji. Wsiadam, zajmuję miejsce, i co widzę? Do kierowcy ustawia się kolejka pasażerów po te karnety za 7,50.

No jasne! Jest pomysł.

Upatrzyłam sobie młodego, sympatycznego człowieka. Odczekałam chwilę gdy ze swoim karnetem sunął do kasownika, przyczaiłam się i zaatakowałam:

- „Przepraszam, czy sprzeda mi pan bilet za 3 zł?”.
- „Jasne, nie ma problemu.”

W pasażerach siła! Do pracy dojechałam podbudowana.

  bilety

Myśląc o historii, jaka mnie spotkała nieodparcie dochodzę do wniosku, że dopóki pasażer nie będzie mógł kupić normalnie biletu w autobusie na przejazd, który go interesuje, dopóki w autobusach nie zapewni się wystarczającej ilości miejsc do siedzenia, a ceny biletów nie nabiorą racjonalnych wymiarów, dopóty akcje spod znaku "Dnia Bez Samochodu" pozostaną czystą propagandą. 

bilety

 Ps 1. Sytuacja z koniecznością kupna całego karnetu nie jest rzadkością, także mi przydarzyła się kilka razy. Parę razy sama też sprzedawałam bilet w autobusie pasażerom, którzy mieli podobną przygodę.

Niestety dość często zdarza się, że gdy kupię w jednym miesiącu taki karnet, już w przyszłym miesiącu nie mogę wykorzystać pozostałych biletów, ponieważ ceny się zmieniły i tamte są już nieaktualne. Ciekawa strategia marketingowa, tyle tylko, że na wskroś anty-konsumencka.

     Ps 2. Być może kiedyś pokuszę się o wpis z ekonomiczną analizą porównawczą kosztów jazdy autem i autobusem. Przynajmniej na trasie Gdynia-Sopot ;)

4 Komentarze

Zostaw po sobie ślad. Daj znać co o tym myślisz :)

  1. Przyznam się, że 100 lat nie jechałam autobusem:-)
    Fajnie opisane:-))
    Ja też wybieram swój samochód;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja już odebrałam mój bilet elektroniczny, ale trochę się boję - bo w nawiązaniu do posta, wczoraj - czyli w pierwszy mróz - jeden z tych autobusów nie przyjechał wcale, a drugi spóźniony, ale przynajmniej do tego drugiego się zmieściliśmy...

    OdpowiedzUsuń
  3. W Warszawie jest to ulatwienie, ze stoja automaty sprzedajace bilety. Ale to ulatwienie tylko z nazwy.... Wyplacilem 50zl, minimalna kwote z bankomatu. Jednak biletomat nie uznaje go, bo za duzo musialby wydawac (na naklejce pisze, ze nie sprzeda jednorazowego biletu, jesli dajemy mu wiecej niz 10zl). Kiosk obok otwarty. "Czy ja wygladam na instytucje rozmieniajaca pieniadze?" A istnieje taka? W tramwaju nie lepiej, "kierowca przyjmuje jedynie odliczona kwote".

    Wyglada na to, ze dla warszawskiego ztmu 50 zl nie jest pieniadzem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie znam takiego pojęcia jak instytucja rozmieniająca pieniądze, chociaż trochę w instytucjach finansowych się orientuję :) ja dałam za wygraną i ostatecznie kupiłam sobie bilet miesięczny - o dziwo - elektroniczny! i mogę go doładować nie wychodząc z domu - dowolną kwotą, pod warunkiem, że odpowiada taryfie z cennika.

      Usuń
Nowsza Starsza

Pssst, zobacz też nasze książki z pomysłami na wycieczki po Polsce :)

Dziękujemy, że czytasz naszego bloga. Czy wiesz, że piszemy i wydajemy też przewodniki po Polsce? To niezwykłe książki do samodzielnego zwiedzania z gotowymi planami spacerów, szlaków i samochodowych wycieczek na 1 dzień. To gotowe przepisy na udaną majówkę i wakacje w Polsce. Są jak dobry przyjaciel, który poprowadzi Cię za rękę. E-booki wysyłamy natychmiast, do zestawów książek dajemy super gratisy, a zamówienia wysyłamy codziennie koło południa - nawet jutro mogą już być u Ciebie. I jeszcze darmowa dostawa dla każdego zamówienia od 120 zł!

Przewodnik Ruszaj w Bieszczady - książka i e-book
Przewodnik Ruszaj w Bieszczady - książka i e-book
Przewodniki po Polsce od Ruszaj w Drogę! - praktyczne i przydatne
Przewodniki po Polsce od Ruszaj w Drogę! - praktyczne i przydatne
Formularz kontaktowy