Szukając alternatywy dla siedzenia w czasie deszczu na stancji w Bieszczadach, usłyszeliśmy, że w regionie warto zwiedzić skansen kultury łemkowskiej w Zyndranowej. Zaintrygowani tematem, ponieważ nigdy wcześniej nie słyszeliśmy o Łemkach, postanowiliśmy nadrobić kawałek drogi i zwiedzić to muzeum.
Zyndranowa leży w miejscu, do którego trudno dotrzeć krętymi, zaniedbanymi drogami - przy samej granicy słowackiej. Gdy jednak dotarliśmy na miejsce, okazało się ono wyjątkowe - ciche, spokojne, zapomniane, a jednak tak poruszające, zwłaszcza ze swoją historią, którą usłyszeliśmy.
Prawdę mówiąc sam skansen nie różnił się wiele od innych skansenów jakie można zwiedzać w Polsce, a może tak nam się tylko wydawało przez pochmurną pogodę, ale o wiele bardzie zainteresował nas sam temat kultury i historii narodowości Łemkowskiej.
Łemkowie to część ludności rusińskiej, zamieszkującej przed wojną tereny południowo wschodniej Polski. Dzięki swojej odrębności, kulturze, językowi, religii, zwyczajom, strojom i muzyce, Łemkom udało się stworzyć bogatą kulturę, która odróżniała ich od pozostałych grup narodowościowych.
Niestety burzliwa i tragiczna historia Łemków spowodowała, że kultura ta w dużej mierze została zniszczona. Obecnie potomkowie Łemków, z tego co nam wiadomo, poprzez reaktywację i kultywację muzyki, obyczajów i obrzędów dążą do odtworzenia swojego dziedzictwa narodowościowego.
Najbardziej krwawe i najboleśniejsze wydarzenia w historii Łemków wiążą się z II wojną światową. W 1944 roku na mocy umowy z ZSRR z terenów Karpat Wschodnich przesiedlono na tereny dzisiejszej Ukrainy ok. 100 tys. Łemków, traktując ich jak ludność ukraińską.
Dzieła zniszczenia jedności łemkowskiej dokonała zaś przeprowadzona w 1947 roku Akcja „Wisła”, w ramach której przesiedlono na tereny zachodniej Polski ok. 60 tys. Łemków, w celu ich rozdzielenia i uniemożliwienia ponownej asymilacji. Poszczególne rodziny w wielkich kolejowych transportach trafiły m.in. do Wrocławia, Legnicy, Gorzowa, Olsztyna czy Kalisza.
Rodzina naszej przewodniczki ze skansenu, która jest pochodzenia łemkowskiego, trafiła do Szczecina. Dziwnym zrządzeniem losu poznała ona tam swojego męża (także Łemka) a potem oboje trafili ponownie na ziemie zamieszkane przez ich przodków.
Obecnie mieszkają w Zyndranowej i prowadzą skansen, po którym oprowadzają turystów. Opowiadają im o kulturze i historii, zwyczajach, religii i obrządkach łemkowskich.
Dziś Łemkowie dążąc do odzyskania należących do nich kiedyś ziem, aktywnie włączają się w działania mające na celu potępienie akcji "Wisła" oraz uznanie niekonstytucyjności dekretów odbierających im ich gospodarstwa i domy. Pomimo upływu czasu sprawa ta jest dla ludności niczym żywa i ropiejąca rana. Obecna sytuacja polityczna nie zapowiada jednak szybkiego rozwiązania tego palącego dla nich problemu.
Przy okazji tak trudnych i bolesnych tematów jak historia Łemków, warto zwrócić uwagę na to, że podobnym, wciąż jeszcze nie rozwiązanym problemem, jest zwrot zawłaszczonych przez państwo polskie na mocy dekretów powojennych nieruchomości, należących przed wojną do osób prywatnych.
Jeśli nawet nie ma już dziś bezpośrednich uczestników zdarzeń i właścicieli tych majątków, to są ich rodziny, spadkobiercy i historia, która nie może zostać zapomniana. Z drugiej strony są ludzie, którzy często niezależnie od własnej woli zostali w tych nieruchomościach zakwaterowani i mieszkają tam już od co najmniej dwóch pokoleń.
Czy kiedyś znajdziemy rozwiązanie dla tych drażliwych społecznie spraw? Czy to my będziemy pokoleniem, któremu przyjdzie zmierzyć się z tym wyzwaniem?
Zyndranowa leży w miejscu, do którego trudno dotrzeć krętymi, zaniedbanymi drogami - przy samej granicy słowackiej. Gdy jednak dotarliśmy na miejsce, okazało się ono wyjątkowe - ciche, spokojne, zapomniane, a jednak tak poruszające, zwłaszcza ze swoją historią, którą usłyszeliśmy.
Prawdę mówiąc sam skansen nie różnił się wiele od innych skansenów jakie można zwiedzać w Polsce, a może tak nam się tylko wydawało przez pochmurną pogodę, ale o wiele bardzie zainteresował nas sam temat kultury i historii narodowości Łemkowskiej.
Łemkowie to nie Ukraińcy!
Łemkowie to część ludności rusińskiej, zamieszkującej przed wojną tereny południowo wschodniej Polski. Dzięki swojej odrębności, kulturze, językowi, religii, zwyczajom, strojom i muzyce, Łemkom udało się stworzyć bogatą kulturę, która odróżniała ich od pozostałych grup narodowościowych.
Niestety burzliwa i tragiczna historia Łemków spowodowała, że kultura ta w dużej mierze została zniszczona. Obecnie potomkowie Łemków, z tego co nam wiadomo, poprzez reaktywację i kultywację muzyki, obyczajów i obrzędów dążą do odtworzenia swojego dziedzictwa narodowościowego.
Łemkowskie Republiki
Tuż po pierwszej wojnie światowej ruch narodowowyzwoleńczy był wśród Łemków tak silny, że udało się im proklamować dwie republiki – w listopadzie 1918 Łemkowską Republikę w Komańczy oraz w grudniu 1918 r. Rusińską Ludową Republikę Łemków. Żadna z nich nie przetrwała jednak nawet kilku miesięcy.Tragiczna historia
Najbardziej krwawe i najboleśniejsze wydarzenia w historii Łemków wiążą się z II wojną światową. W 1944 roku na mocy umowy z ZSRR z terenów Karpat Wschodnich przesiedlono na tereny dzisiejszej Ukrainy ok. 100 tys. Łemków, traktując ich jak ludność ukraińską.
Dzieła zniszczenia jedności łemkowskiej dokonała zaś przeprowadzona w 1947 roku Akcja „Wisła”, w ramach której przesiedlono na tereny zachodniej Polski ok. 60 tys. Łemków, w celu ich rozdzielenia i uniemożliwienia ponownej asymilacji. Poszczególne rodziny w wielkich kolejowych transportach trafiły m.in. do Wrocławia, Legnicy, Gorzowa, Olsztyna czy Kalisza.
Rodzina naszej przewodniczki ze skansenu, która jest pochodzenia łemkowskiego, trafiła do Szczecina. Dziwnym zrządzeniem losu poznała ona tam swojego męża (także Łemka) a potem oboje trafili ponownie na ziemie zamieszkane przez ich przodków.
Obecnie mieszkają w Zyndranowej i prowadzą skansen, po którym oprowadzają turystów. Opowiadają im o kulturze i historii, zwyczajach, religii i obrządkach łemkowskich.
Czy odzyskamy co nasze?
Po 1950 roku władze polskie dały Łemkom możliwość powrotu na tereny południowo – wschodniej Polski. Wróciło ok. 5 tys. przesiedlonych. Większość pozostawionych w czasie wojny i przesiedleń domów, gospodarstw i nieruchomości została przejęta przez państwo na mocy dekretów z końca lat ’40.Dziś Łemkowie dążąc do odzyskania należących do nich kiedyś ziem, aktywnie włączają się w działania mające na celu potępienie akcji "Wisła" oraz uznanie niekonstytucyjności dekretów odbierających im ich gospodarstwa i domy. Pomimo upływu czasu sprawa ta jest dla ludności niczym żywa i ropiejąca rana. Obecna sytuacja polityczna nie zapowiada jednak szybkiego rozwiązania tego palącego dla nich problemu.
Brak dobrego rozwiązania?
Przy okazji tak trudnych i bolesnych tematów jak historia Łemków, warto zwrócić uwagę na to, że podobnym, wciąż jeszcze nie rozwiązanym problemem, jest zwrot zawłaszczonych przez państwo polskie na mocy dekretów powojennych nieruchomości, należących przed wojną do osób prywatnych.
Jeśli nawet nie ma już dziś bezpośrednich uczestników zdarzeń i właścicieli tych majątków, to są ich rodziny, spadkobiercy i historia, która nie może zostać zapomniana. Z drugiej strony są ludzie, którzy często niezależnie od własnej woli zostali w tych nieruchomościach zakwaterowani i mieszkają tam już od co najmniej dwóch pokoleń.
Czy kiedyś znajdziemy rozwiązanie dla tych drażliwych społecznie spraw? Czy to my będziemy pokoleniem, któremu przyjdzie zmierzyć się z tym wyzwaniem?
Miałem za sąsiadów rodzinę narodowości Łemkowskiej,pracowici i spokojni ludzie.Zawsze z tęsknotą opowiadali jak to było w ich"Małej Ojczyźnie".Na Dolnym Śląsku jest jeszcze spora grupa Łemków zrzeszonych w różnych organizacjach kulturalnych.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńa widzisz, my wcześniej o Łemkach niestety nie słyszeliśmy. nie wiedzieliśmy także, że zrzeszają się w organizacjach. okazało się jednak, że kilkoro naszych znajomych także zna osoby pochodzenia łemkowskiego i również bardzo ciepło się o nich wypowiadają :) Mam nadzieję, że z czasem uda nam się przedstawić także inne grupy narodowościowe, łącznie z naszymi sąsiadami zza miedzy, czyli Kaszubami :) Pozdrawiam!
UsuńSzczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem, jak można nie słyszeć o Łemkach. Podstawowa wiedza wyniesiona ze szkoły średniej...
UsuńPodstawowa wiedza? Chyba w bieszczadzkiej szkole.
UsuńMogą podziękować UPA,gdyby nie ci mordercy pewnie żyli by sobie na tych terenach spokojnie do dziś.
OdpowiedzUsuńByłam w Zyndranowej latem 2018. Niezwykle miło wspominam!
OdpowiedzUsuń