Pierwszą charakterystyczna cechą tej restauracji – z czego Pani Magda Gessler byłaby szczególnie dumna – jest bardzo mała ilość dań w jadłospisie do wyboru – nie więcej niż 10. Do tego trunki. Za to wystrój, klimat i jakość, a przede wszystkim smak jedzenia – na medal.
Nie pytajcie mnie dzisiaj, z czego zrobione są kibiny czy pieremiacze, ale na pewno są tam i farsz z indyka i trochę cynamonu i jeszcze inne składniki, które w całości składają się na pyszne i sycące dania. Do tego podawane z sosem czosnkowym i sałatką warzywną – smakują wyśmienicie.
Żałowaliśmy tylko, że nie daliśmy rady spróbować pozostałych dań, m.in. cebulników czy kołdunów tatarskich, nie starczyło też już niestety miejsca na pierekaczewnik.
Natomiast do picia polecalibyśmy zamiast zwykłej Coli, tradycyjny napój tatarski – syto. Dla niewtajemniczonych możemy zdradzić, że syto każdy może przygotować sam w domu, wystarczy do tego woda z miodem, trochę cytryny i kostki lodu. I gotowe! Pyszny, orzeźwiający napój. W sam raz na upalne letnie dni. (Ze względu na właściwości zdrowotne miodu razem z Maćkiem pijemy codziennie syto codziennie rano, tyle że z powodu zimy – bez kostek lodu).
Na deser z pewnością polecałabym aromatyczną kawę parzoną z cynamonem. Właścicielka restauracji, Pani Dżenetta, z pewnością poleciłaby też coś słodkiego do kawy.
Kasiu znów zaostrzyłaś mi apetyt.Na zwiedzanie tego malowniczego miejsca i na dania z kuchni tatarskiej.Tak jak pisałem wcześniej, wschodnia strona kraju jest w planach na ten rok ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Polecam, polecam. I jedno i drugie :) hehe, ale uwaga, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia. My z Maćkiem wracając z każdego urlopu jesteśmy coraz bardziej głodni kolejnych wrażeń. Już niedługo przywieziemy następne - właśnie wybieramy się na urlop do Szklarskiej Poręby. Będziemy tam już trzeci raz. Pomału zaczyna się to robić naszą tradycją ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń