Łódź to miasto filmowe. Bez wątpienia. Jako jedno z niewielu miast w Polsce stosunkowo dobrze zachowanych po wojnie, od dawna jest scenerią i cieszy się dużym zainteresowaniem reżyserów i filmowców. Tym trudniej więc było nam dokonać wyboru pomiędzy wizytą w Muzeum Filmu (koło którego zresztą przejeżdżaliśmy) a Muzeum Animacji Se-Ma-For. Zwyciężył sentyment.
Pamiętam jak będąc kilkuletnim przedszkolakiem z emocjami i wypiekami na twarzy śledziłam przygody Misia Uszatka. Wtedy było to prawdziwy bohater! I pamiętam, że gdy kończyła się ta dobranocka, mama zawsze musiała wyłączać telewizor lub zabierać mnie do kuchni, bo niezmiennie, za każdym razem płakałam na dźwięk tej smutnej piosenki, kiedy to
„Pora na dobranoc, bo już księżyc świeci. Dzieci lubią misie, misie lubią dzieci.”
Smutno mi było, że Miś Uszatek musi już iść spać i że szybko się znowu nie zobaczymy.
Dlatego spotkanie po dwudziestu kilku latach z bohaterem mojego dzieciństwa niemalże „na żywo” zrobiło na mnie duże wrażenie – i co tu kryć – wzruszyło mnie.
Dlatego spotkanie po dwudziestu kilku latach z bohaterem mojego dzieciństwa niemalże „na żywo” zrobiło na mnie duże wrażenie – i co tu kryć – wzruszyło mnie.
Może jeśli chodzi o rozmiar muzeum animacji Se-Ma-For, to nie jest ono imponujące, ale ze względu na jego niewątpliwy urok wizyta w nim to ciekawa przygoda.
W muzeum można oglądać postacie znane mojemu pokoleniu przede wszystkim z wieczorynek.
W muzeum można oglądać postacie znane mojemu pokoleniu przede wszystkim z wieczorynek.
Oprócz Misia Uszatka są tam bohaterowie takich bajek jak Miś Kolargol, Zaczarowany Ołówek czy Pingwin Pik-Pok, czy jedyna w swoim rodzaju bajka, w której bohaterowie byli wykonani ze zużytych opakowań po jogurcie (nazwy bajki niestety nie pamiętamy)
Trochę rozczarowało mnie, kiedy dowiedziałam się, że rolę ukochanego Misia Uszatka odegrało ok. 500 lalek. Jak się jednak okazuje pozowanie do kilkuset zdjęć w celu nakręcenia jednego odcinka wieczorynki bardzo eksploatuje.
Trochę rozczarowało mnie, kiedy dowiedziałam się, że rolę ukochanego Misia Uszatka odegrało ok. 500 lalek. Jak się jednak okazuje pozowanie do kilkuset zdjęć w celu nakręcenia jednego odcinka wieczorynki bardzo eksploatuje.
W muzeum, które zwiedza się z przewodnikiem, można dokładnie zapoznać się z procesem animacji poklatkowej, obejrzeć konstrukcję lalek, zobaczyć plany filmowe, a także nakręcić krótki film ze swoim udziałem w scenografii zdobywczyni Oskara polskiej animacji Zbigniewa Rybczyńskiego pt. "Tango"
Szczególnie zaskakujące były dla nas liczby, zwłaszcza gdy dowiedzieliśmy się, że jeden 10-minutowy odcinek wieczorynki kręci się ok. 3 m-ce, a jego produkcja kosztuje obecnie ok. 500 tys zł (!).
Na Maćku zrobiło także duże wrażenie stwierdzenie, że w studiu Se-Ma-For komputery wykorzystywane są w minimalnym stopniu. Wszystkie filmy nadal kręcone są w technice poklatkowej, gdzie animatorzy ustawiają lalki w odpowiednich pozycjach, lub postaci rysowane są na foliach wieloplanu i wykonywane są im zdjęcia. Komputery służą jedynie do postprodukcji i tworzenia skomplikowanych efektów (np. pogodowych).
Szczególnie zaskakujące były dla nas liczby, zwłaszcza gdy dowiedzieliśmy się, że jeden 10-minutowy odcinek wieczorynki kręci się ok. 3 m-ce, a jego produkcja kosztuje obecnie ok. 500 tys zł (!).
Na Maćku zrobiło także duże wrażenie stwierdzenie, że w studiu Se-Ma-For komputery wykorzystywane są w minimalnym stopniu. Wszystkie filmy nadal kręcone są w technice poklatkowej, gdzie animatorzy ustawiają lalki w odpowiednich pozycjach, lub postaci rysowane są na foliach wieloplanu i wykonywane są im zdjęcia. Komputery służą jedynie do postprodukcji i tworzenia skomplikowanych efektów (np. pogodowych).
Cieszy jednak, że w studio nadal są kręcone nowe filmy. Mieliśmy też okazję zobaczyć specjalny pokaz 30-minutowej, nagrodzonej w 2007r. Oscarem za „Najlepszy Krótkometrażowy Film Animowany” (oraz wieloma innymi nagrodami) bajki „Piotruś i Wilk” realizowanej w koprodukcji brytyjskiej (reż. Suzie Templeton). Być może już niedługo, przy dużym szczęściu, polscy widzowie będą też mogli zobaczyć przygody nowego bohatera studia Se-Ma-For, Zajączka Parauszka!
Na koniec wizyty w muzeum obejrzeliśmy sprzęt, jakiego używa się do kręcenia filmów poklatkowych, w tym 80-letnią (!) kamerę, która wciąż może pracować, a także zapoznaliśmy się z techniką nagrywania bajek rysowanych.
Jeśli będziecie kiedyś w Łodzi, a w szczególności z dziećmi (!), Muzeum Animacji Se-Ma-For po prostu trzeba odwiedzić!
Inne wpisy o Łodzi:
Uwielbiam bajki w ogóle, a te ze studio Semafor bardzo, bardzo! Koniecznie odwiedzę to muzeum jak będę w Łodzi:-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa relacja;-)
Dziękujemy :) a muzeum naprawdę warto odwiedzić!
UsuńSuper miejsce! Gdy będziemy w łodzi tez tam pojedziemy
OdpowiedzUsuńKasiu, koniecznie! zwłaszcza z dziećmi :) Pozdrawiam!
UsuńSe-Ma-Fora jeszcze nie zwiedzałem,bardzo lubiłem Kolargola,pamiętam jeszcze melodię.Fajnie że jeszcze kręcą filmy!Będąc w Łodzi zwiedziłem Muzeum Włókiennictwa które mieści się w”Białej Fabryce”,najpiękniejszym zabytku architektury przemysłowej w Polsce.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńdla nas to była alternatywa z Se-Ma-For'em. jak widać, Maciej ustąpił :) ale co się odwlecze...
UsuńPrzejechaliśmy z dzieckiem 200 km żeby zobaczyć kartkę informującą, że dziś nieczynne, zwieńczoną bezczelnym w tej sytuacji uśmieszkiem. Oczywiście byliśmy w dniu i w godzinach otwarcia podanych przez oficjalną stronę internetową tego Muzeum. Wszystkie inne Muzea w mieście były tego dnia otwarte ponieważ nie był to ani poniedziałek ani żadne święto. Dodatkowa informacja o tym, że Muzeum tego dnia będzie nieczynne pojawiła się na stronie internetowej z datą wsteczną dopiero po telefonicznym zwróceniu przeze mnie uwagi osobie odpowiedzialnej za promocję.
OdpowiedzUsuńech, no właśnie i takie sytuacje powodują, że się odechciewa zwiedzania. my już z doświadczenia się nauczyliśmy, że zawsze jak zależy nam na zwiedzaniu jakiegoś miejsca, to dzwonimy czy na pewno będzie otwarte. w niektórych muzeach np. trzeba się kilka dni wcześniej zarejestrować na zwiedzanie.
UsuńJedno z miejsc, które mamy zamiar odwiedzić w Łodzi. Fajnie, że zwiedza się z przewodnikiem i można zobaczyć tyle atrakcji.
OdpowiedzUsuń