Wycieczka na Kociewie Świeckie. 3-dniowa przygoda #bezSpinki.

Kociewie Świeckie - wiem jak to brzmi. Ale nie chodzi świecki region, w opozycji do religijnej części kraju. Nazwa Kociewie Świeckie pochodzi od głównego miasta tego regionu, czyli Świecia. Jest to najbardziej wysunięta na południe część Kociewia. Od niej zaczęliśmy naszą przygodę pod tytułem "Ruszamy na Kociewie".

Kajaki na Wdzie - Kasia i Maciej z Ruszaj w Drogę

Na Kociewiu Świeckim spędziliśmy 3 fantastyczne dni. Zwiedzaliśmy zamek i elektrownię wodną, jeździliśmy na rowerze, pływaliśmy kajakiem i odwiedzaliśmy kociewskie miejscowości. Wszystko to było możliwe dzięki Lokalnej Organizacji Turystycznej KOCIEWIE, która zaprosiła nas do udziału w tym nietypowej wizycie studyjnej. Przez te kilka dni sprawdziliśmy, co Kociewie Świeckie ma ciekawego do zaoferowania. Wróciliśmy mile zaskoczeni :)

Skąd jest najładniejszy widok na Świecie?

W Świeciu najważniejszy jest zamek, z którego rozciąga się przepiękna panorama. Miasto ma go nawet w logotypie promocyjnym. Tuż obok zwoju papieru symbolizującego celulozę, którą się tu wytwarza. Zamek w Świeciu jest wyjątkowym zamkiem krzyżackim. M.in. z powodu czterech zewnętrznych cylindrycznych baszt, które tu kiedyś istniały, a z których ostała się ino jedna. Zamek ma przydomek "wodny" i to jest dość zabawne, bo on nie stoi, ani nigdy nie stał, na wodzie. Natomiast prawdą jest, że został zbudowany w widłach Wdy i Wisły. I tu ciekawostka - dzisiaj Wisła płynie 1,5 km dalej, niż w przeszłości. Więc i nazwa staje się coraz mniej adekwatna.

Zamek w ŚwieciuNajładniejszy widok na świecieTak kiedyś wyglądał Zamek Krzyżacki w ŚwieciuNasi przewodnicy po Świeciu - Jakub i Zbysław


Na zamku od imprezy do imprezy

Zamek wygląda trochę jak mucha, której wyrwano trzy nogi i jedno skrzydło. Po świetności tej placówki zostało jedno zamkowe skrzydło, które - jak twierdzi nasz przewodnik Jakub - ma status trochę tylko lepszy od "trwałej ruiny", bo jest zadaszone.

Zamek pełni ważną funkcję kulturalno-rozrywkową dla mieszkańców Świecia i okolic. Odbywa się tu sporo inicjatyw i wydarzeń. W dolnej sali rozstawiona jest scena i ekran kinowy. Czasem bawią się tam w straszenie. Czasem zorganizują koncert. A na przykład już niedługo na zamku w Świeciu odbędzie się Święto Bałabuna, czyli święto kociewskiego ziemniaka. Zastanawiamy się, czy nie pojechać.

Edit: No i pojechałam...

W środku na zamku w ŚwieciuSala kinowa na zamku w ŚwieciuNa Zamku Krzyżackim w ŚwieciuNa Zamku Krzyżackim w ŚwieciuNa Zamku Krzyżackim w Świeciu

Festiwal Smaku w Grucznie

Kochamy wszystko, co jest związane z jarmarkami, jedzeniem, muzyką, gwarem i występami scenicznymi. Tak jak Festiwal Smaku w Grucznie. Kiedy tam trafiliśmy jadąc z zamku, zastanawialiśmy się jak to możliwe, że wcześniej o nim nie słyszeliśmy. Przecież była to już kolejna edycja. Zaskoczył nas duży teren, na którym rozstawiono mnóstwo stoisk i scenę. Wyglądało to jak olbrzymi skansen z wielką osadą. Do tego mnóstwo ludzi, zapachów, dymu wędzarniczego i pszczół garnących się do słodkich wypieków.

Festiwal Smaku w Grucznie - stoiska aż po horyzont!Festiwal Smaku w Grucznie - stoiska aż po horyzont!Festiwal Smaku w Grucznie - ale tu było ludzi!Festiwal Smaku w Grucznie - ale tu było ludzi!Festiwal Smaku w Grucznie - ale tu było ludzi!


Niezwykła rozmowa o Kociewiu

Na festiwalu spotkaliśmy Panią profesor Marię Pająkowską-Kensik. Pani Maria jest uznanym autorytetem w zakresie wiedzy o Kociewiu. To była niesamowita rozmowa. Dowiedzieliśmy się mnóstwa rzeczy o Kociewiu - o jego historii, nazwie, gwarze, hafcie, zwyczajach i o tym, jaka jest obecnie sytuacja Kociewia i Kociewiaków. Pani profesor wydała kilka książek, więc jeśli chcesz poczytać więcej o Kociewiu, koniecznie ich poszukaj! Dla nas najważniejsze było to, że porozmawialiśmy z Panią profesor na samym początku naszej wycieczki. Dzięki temu spotkaniu zupełnie inaczej, z większym zrozumieniem, patrzyliśmy na to, co działo się dookoła nas w trakcie wyjazdu. Każdemu życzymy takiego przewodnika!

Spotkanie z Panią Profesor Marią Pająkowską-Kensik

Festiwal a jarmark - diabeł tkwi w szczegółach

Po spotkaniu z Panią Marią, mieliśmy tylko chwilę, żeby rozejrzeć się po festiwalu. Zaskoczyły nas wysokie ceny. Spodziewaliśmy się raczej cen jak na jarmarku, ale okazuje się, że festiwal smaku, to nie do końca to samo co jarmark. A szkoda. Mając porównanie choćby z jarmarkami w kieleckiej Tokarni czy też Jarmarku Cysterskiego w Pelplinie, jesteśmy wybredni :) Tak czy inaczej do Gruczna chętnie byśmy jeszcze kiedyś przyjechali w czasie festiwalu na dłużej i z większą kasą. Bo jeśli za rok też będą takie pyszne pierogi z soczewicą i domowej roboty krówki, to wycieczka warta jest zachodu!

Stoiska na Festiwalu Smaku w GrucznieStoiska na Festiwalu Smaku w GrucznieStoiska na Festiwalu Smaku w Grucznie

Dwie fontanny i wiele głów

Z Festiwalu wpadliśmy jeszcze dosłownie na chwilkę na rynek w Świeciu, żeby zobaczyć słynne fontanny i tajemnicze głowy. O co chodzi? Fontanna przedstawia dwie rzeki - Wisłę i Wdę. Natomiast z tymi głowami to do końca nie udało nam się rozwiązać zagadkę, ale faktem jest, że patrzą na nas z każdej kamienicy. Początkowo chciałam zebrać je wszystkie na zdjęciach, ale było ich za dużo. Zrezygnowałam po kilkunastu. Potem okazało się, że jest ich ok. 200.

Świecie - tajemnicze kamienne głowy na elewacjach budynkówRynek w Świeciu - Fontanna Wisly i WdyRynek w Świeciu - Fontanna Wisly i Wdy


Cały świat w jednym miejscu

Naszą kolejną miejscówką w czasie pobytu na Kociewiu Świeckim był Przystanek Tleń. To miejsce prowadzone przez podróżników - Anię i Michała Semrau. Ania i Michał objechali cały świat dookoła, a teraz prowadzą pensjonat z pokojami, z których każdy nosi nazwę jakiegoś państwa i jest na dany kraj stylizowany. My mieliśmy okazję nocować w afrykańskiej Kenii i dalekiej Japonii. Ale pokoje to nie wszystko. Michał założył i prowadzi własny browar, po którym nas oprowadzał. Wyjaśniał co i jak działa i do czego służy, a na koniec degustowaliśmy pyszne piwa. Tak nas to wszystko zaabsorbowało, że zapomnieliśmy się rozpakować i zrobiliśmy to dopiero po kolacji. Następnego dnia czekał nas kolejny dzień #bezspinki.

Przystanek Tleń z poziomu Wdy

Spływ kajakowy. Dosłownie.

Na ten dzień zaplanowany był m.in. spływ kajakowy. Spływ miał trwać 2-3 godziny. Nam zajął 1,5. Trasa była przepiękna! Łagodne zakola rzeki, rośliny wystające z wody, towarzyszące nam przez cały czas zwierzęta: kaczki, łabędzie i inne ptactwo, ale też stojąca w rzece krowa czy sarenka nadawały ton całej wycieczce. Było pięknie i cicho. To było bardzo relaksujące doświadczenie, zwłaszcza, że płynąc z nurtem nie musieliśmy wcale wiosłować.

Kasia i Maciej na spływie kajakowymSpływ kajakowy rzeką WdąSpływ kajakowy rzeką WdąSpływ kajakowy rzeką WdąSpływ kajakowy rzeką WdąSpływ kajakowy rzeką WdąSpływ kajakowy rzeką Wdą


Nowe - kopalnia niespodzianek

Po tym całym przyrodniczym doznaniu pognaliśmy co koń wyskoczy do Nowego, na spotkanie z Zastępcą Burmistrza. Wiceburmistrz Zbigniew Lorkowski przejął nas na rynku w Nowem i od samego powitania oświadczył, że bierze stery w swoje ręce. Bardzo nam się to spodobało, bo chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej.

Nowe na Kociewiu - oddajemy się w ręce z-cy BurmistrzaMiasteczko Nowe nad WisłąNowe na Kociewiu - zwiedzamy miasteczkoZwiedzamy Nowe na Kociewiu


Od samego początku już pierwsza niespodzianka - przejazd konną bryczką wzdłuż wałów Wisły. Pogoda była przepiękna, wiatr silny, a konie spocone. Kiedy odjechaliśmy kilka kilometrów od miasteczka, zobaczyliśmy za plecami jego piękną panoramę.

Przejażdżka bryczką po gminie NowePrzejażdżka bryczką po gminie NowePrzejażdżka bryczką po gminie NoweMaciej na bryczce w Nowem

Ślady Mennonitów

Konie zawiozły nas do miejscowości Mątawy, gdzie oglądaliśmy dom podcieniowy, mennonicki cmentarz, kościół, a w następnej miejscowości Tryl pozostałości po mennonickim cmentarzu.

Tablica informacyjna przy domu pomennonickim w Mątawach Dom pomennonicki w Mątawach Kościół w Mątawach Ścieżka edukacyjna wokół kościółka w Mątawach w Gminie NoweCmentarz pomennonicki w TryluCmentarz pomennonicki w Trylu

Piękny widok na Wisłę

Nowe ma to niesamowite szczęście, że ma malowniczy widok na Wisłę. To jeden z powodów, dla którego warto tu przyjechać.

Widok na Wisłę w Nowem na Kociewiu
Widok z wieży kościoła pw. Św. Mateusza w Nowem

Tajemnice w kościołach ukryte

Po konnej jeździe wróciliśmy do Nowego i tam czekały nas kolejne atrakcje, takie jak zwiedzanie kościoła św. Maksymiliana Kolbe, gdzie zeszliśmy do krypt.

Wnętrza Kościoła pw św. Maksymiliana KolbeWnętrza Kościoła pw św. Maksymiliana Kolbe - zejście do kryptyWnętrza Kościoła pw św. Maksymiliana Kolbe - krypty

Zwiedzaliśmy też kościół Św. Mateusza, gdzie weszliśmy na wieżę. Samo wejście na wieżę i dach kościoła było super. Ubrudziliśmy się tak, jak lubimy najbardziej - czyli kurz, pajęczyny i cegła. Wieża kościoła św. Mateusza kryje w sobie niesamowity skarb. Nigdzie indziej nie widzieliśmy działającego mechanizmu zegara z 1912 roku! Powtarzam - działającego!

Kościół pw. Św. Mateusza w NowemNa dachu kościoła pw. Św. Mateusza w NowemNa dachu kościoła pw. Św. Mateusza w NowemNowe - działający mechanizm zegara wieżowego kościoła pw św. Mateusza

WOW! Mechanizm zegara wieżowego z 1912 roku.
Wieża Kościoła pw. św. Mateusza w miejscowości Nowe na Kociewiu kryje niesamowity skarb. To wciąż działający mechanizm sterujący zegarem na wieży kościoła.

Widzieliśmy jak cyka, z jaką precyzją odmierza kolejne minuty, kwadranse i godziny. Prze-pię-kne!

Co jeszcze widzieliśmy w Nowem nad Wisłą i na Kociewiu?

Przeczytaj: https://www.ruszajwdroge.pl/2015/09/wycieczka-na-Kociewie-Swieckie.html

#kociewie #ruszamyNaKociewie #pomorskie #kujawskopomorskie Czas na wysokości - zegary wieżowe Lokalna Organizacja Turystyczna KOCIEWIE
Posted by Ruszaj w Drogę on 9 września 2015
Na dachu kościoła pw. Św. Mateusza w Nowem


Nowe - jeszcze do niego wrócimy

Nowe na pewno zagości jeszcze u nas na blogu, bo mamy całą masę zdjęć, a samo miasteczko jest bardzo ładne i przyjazne. Warto zobaczyć rynek, kościoły no i ten obłędny widok na Wisłę. Opuściliśmy je bardzo późno. Było już ciemno. A my musieliśmy się spieszyć, przecież jutro był kolejny dzień #bezspinki.

Nowe nad Wisłą - rynek nocą

Rowerami ku przygodzie

Kajaki już były, to teraz czas na rowery. Czekała nas malownicza trasa przez las do Osia i dalej do elektrowni wodnej w Żurze. Ale wiadomo jak to jest planować coś z Marczewskimi... Jak zwykle zabrakło nam czasu, pogoda się załamała, a Maciej zapomniał włożyć kartę do aparatu.

Najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji okazała się KAWA! Zatrzymaliśmy się na nią w Osiu, tam przeczekaliśmy pierwsze krople deszczu, a Maciej kupił kartę do aparatu. Czas naglił, więc zrezygnowaliśmy z malowniczej drogi przez las i najprostszą trasą pojechaliśmy do elektrowni w Żurze.

Czas na kawę i na uzupełnienie zeszytu z podróżyNasz zeszyt podróżniczy - Ruszamy na KociewieNa rowerach na KociewiuNa rowerach na KociewiuNa rowerach na Kociewiu



Lekcja historii i fizyki w elektrowni wodnej w Żurze

Nigdy wcześniej nie byliśmy w elektrowni wodnej. Było to dla nas przeżycie, zwłaszcza że możliwość naszego wstępu na teren Elektrowni Wodnej w Żurze konsultowana była aż w centrali w Kozienicach! Oprowadzał nas Pan Janusz, który połączył to z lekcją historii i - o zgrozo! - fizyki. Dzięki temu, mogliśmy dowiedzieć się wszystkiego o elektrowni i zrozumieć, w jaki sposób z wody uzyskuje się prąd.

Elektrownia wodna w Żurze

Prąd, który Gdynię uratował

Nas - z racji miejsca zamieszkania - zainteresował w szczególności gdyński wątek historii. Okazuje się, że prąd do budującej się w latach 20. i 30. ub. wieku Gdyni pochodził właśnie z elektrowni w Żurze, a wcześniej - z elektrowni Gródek położonej 10 km niżej. Dzięki dostawom prądu z nowej elektrowni w Żurze (zbudowanej w 1928 roku) Gdynia mogła się dynamicznie rozwijać i budować port. W Żurze twierdzą, że gdyby nie prąd z ich elektrowni, to nie udałoby się wybudować gdyńskiego portu przed wybuchem II wojny światowej. A po wojnie, ten w Gdyni mógłby być już niepotrzebny. Tak naprawdę nie wiadomo, jak to wszystko by się potoczyło, ale historia jest fascynująca!
fk


To dopiero początek!


Na Kociewiu spędziliśmy jeszcze kilka dni. Podobnych historii znaleźliśmy tu jeszcze wiele. Będziemy o nich sukcesywnie pisać.

Co zobaczyliśmy, co przeżyliśmy i kogo spotkaliśmy w innych częściach Kociewia oraz dlaczego warto tam pojechać? Zobacz w albumie "Ruszamy na Kociewie" na naszym Facebooku:

Kociewie - choć mamy je bardzo blisko, jeszcze jest dla nas nieznane. Wygląda na to, że ten niepozorny region skrywa...
Posted by Ruszaj w Drogę on 9 listopada 2014


O wszystkich przygodach i odkryciach będziemy pisać w kolejnych odcinkach naszego internetowego przewodnika "Ruszamy na Kociewie". Zostań i odkrywaj z nami Kociewie - fascynującą "Łagodną Krainę".

Zobacz też nasze relacje:

i polub ten wpis na Facebooku:


Mówili nam: przyjedziecie, zobaczycie, na pewno Wam też się spodoba. I mieli rację. Spędziliśmy świetne trzy dni na...
Posted by Ruszaj w Drogę on 7 września 2015

3 Komentarze

Zostaw po sobie ślad. Daj znać co o tym myślisz :)

  1. Podoba mi się jak umiecie w każdym z tych miejsc znaleźć coś co faktycznie zaciekawia i podsuwacie pomysły na oryginalne spędzanie tam czasu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
Nowsza Starsza

Pssst, zobacz też nasze książki z pomysłami na wycieczki po Polsce :)

Dziękujemy, że czytasz naszego bloga. Czy wiesz, że piszemy i wydajemy też przewodniki po Polsce? To niezwykłe książki do samodzielnego zwiedzania z gotowymi planami spacerów, szlaków i samochodowych wycieczek na 1 dzień. To gotowe przepisy na udaną majówkę i wakacje w Polsce. Są jak dobry przyjaciel, który poprowadzi Cię za rękę. E-booki wysyłamy natychmiast, do zestawów książek dajemy super gratisy, a zamówienia wysyłamy codziennie koło południa - nawet jutro mogą już być u Ciebie. I jeszcze darmowa dostawa dla każdego zamówienia od 120 zł!

Przewodnik Ruszaj w Bieszczady - książka i e-book
Przewodnik Ruszaj w Bieszczady - książka i e-book
Przewodniki po Polsce od Ruszaj w Drogę! - praktyczne i przydatne
Przewodniki po Polsce od Ruszaj w Drogę! - praktyczne i przydatne
Formularz kontaktowy