Nie jest tajemnicą, co najbardziej lubią robić na urlopie Kasia z Maćkiem. Wiadomo – Maciek najpierw zwiedzać, potem odpoczywać, Kasia – najpierw odpoczywać, potem zwiedzać.
Dzisiaj wpis intymny o ulubionym dniu z życia Kasi na urlopie.
Czas: zima.
Miejsce: Szklarska Poręba.
Dzień tygodnia: Sobota!
Prawdopodobnie dlatego, że sam od rana zmawiał modlitwę do swego laptopa, segregując zdjęcia i redagując wpisy, które miał zamiar opublikować tuż po powrocie.
Kasia tymczasem zanurzyła się w lekturze „Twojego stylu” pijąc kawę i jedząc chipsy na śniadanie!
Bosko!
Po godzinie 13, żeby „nie marnować dnia” oboje wybrali się na zakupy „do miasta”.
Bosko!
Zakupy dały – zwłaszcza Kasi – dużo radości. W tym czasie Maciej zajmował się tym, co lubi najbardziej – czyli focił centrum Szklarskiej Poręby. Po czym oboje udali się na smażone oscypki z żurawiną po 2,5 zł sztuka.
Bosko!
Zapiekanka makaronowa była tak duża, że jej przyniesione ze sobą resztki do samego rana zalegały na pokojowym parapecie. Maciej wybrał tradycyjny żurek, a na drugie danie placki ziemniaczane ze śmietaną.
Ależ byli objedzeni – objedzeni i szczęśliwi. I Szkoda tylko, że następnego dnia trzeba już było wrócić do domu.
Wieczorem jeszcze tylko w telewizji film z Nicolasem Cage’em, a potem pakowanie i krzepiący sen.
Wszystkim życzę przynajmniej jednego takiego dnia jak mój – no, może z jeszcze słodszym ciastkiem i wypasionymi zakupami!
A jaki był Wasz najbardziej ulubiony dzień na urlopie?
Więcej informacji o Szklarskiej Porębie:
Dzisiaj wpis intymny o ulubionym dniu z życia Kasi na urlopie.
Czas: zima.
Miejsce: Szklarska Poręba.
Dzień tygodnia: Sobota!
Spanie, czytanie, kawa i chipsy
Ulubiony urlopowy dzień Kasi to właśnie taki jak ten – spanie i leżenie w łóżku do 13. Przy Maćku wprost niewiarygodne! Jak to możliwe, że w ogóle się na to zgodził?Prawdopodobnie dlatego, że sam od rana zmawiał modlitwę do swego laptopa, segregując zdjęcia i redagując wpisy, które miał zamiar opublikować tuż po powrocie.
Kasia tymczasem zanurzyła się w lekturze „Twojego stylu” pijąc kawę i jedząc chipsy na śniadanie!
Bosko!
Po godzinie 13, żeby „nie marnować dnia” oboje wybrali się na zakupy „do miasta”.
Bosko!
Kamulce i inne pamiątki
Na zakupy, kamulce i inne pamiątki wydali ponad 100 zł, co zaliczyli do „zbędnych wydatków podróży” w swoim budżetowym kajecie.Zakupy dały – zwłaszcza Kasi – dużo radości. W tym czasie Maciej zajmował się tym, co lubi najbardziej – czyli focił centrum Szklarskiej Poręby. Po czym oboje udali się na smażone oscypki z żurawiną po 2,5 zł sztuka.
Bosko!
Obiad w "Diavolo"
Na obiad trafili tradycyjnie do swojej ulubionej i najlepszej knajpy w Szklarskiej Porębie, czyli „Diavolo”, gdzie dylemat Kasi czy zjeść placka po węgiersku czy makaron z wieprzowiną został pozytywnie rozwiązany na korzyść makaronu.Zapiekanka makaronowa była tak duża, że jej przyniesione ze sobą resztki do samego rana zalegały na pokojowym parapecie. Maciej wybrał tradycyjny żurek, a na drugie danie placki ziemniaczane ze śmietaną.
Kawa, ciastko i Nicolas Cage
Po obfitym i pysznym obiedzie udali się jeszcze na kawę i ciastko. To dopiero było coś! Kawa Lavazza (uwielbiana zwłaszcza przez Kasię) z babeczką, a dla Maćka pyszna Brezolka.Ależ byli objedzeni – objedzeni i szczęśliwi. I Szkoda tylko, że następnego dnia trzeba już było wrócić do domu.
Wieczorem jeszcze tylko w telewizji film z Nicolasem Cage’em, a potem pakowanie i krzepiący sen.
Wszystkim życzę przynajmniej jednego takiego dnia jak mój – no, może z jeszcze słodszym ciastkiem i wypasionymi zakupami!
A jaki był Wasz najbardziej ulubiony dzień na urlopie?
Więcej informacji o Szklarskiej Porębie:
Ulubiony dzień na urlopie to w mojej wersji bardzo aktywnie spędzony czas, to lubię najbardziej:-) Uwielbiam się zmęczyć. Może dlatego, że na co dzień nie mam tyle ruchu. Tak jak napisałam już kiedyś, podziwiam Was za wspólną pasję - i jej realizowanie! Pozdrawiam cieplutko, Martyna
OdpowiedzUsuńMartyna, dogadałabyś się z Maćkiem :)
UsuńUwielbiam Szklarską, a mam ją całkiem niedaleko. Idealna na takie zimowe wypady. Ale Karpacz też lubię.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wszystkim, którzy mają Szklarską Porębę niedaleko :) my musimy ruszyć w drogę i pokonać dobre kilkaset kilometrów, ale zawsze się przekonujemy, że warto. stąd jest to chyba nasz ulubiony temat do wspiów. Pozdrawiam!
UsuńWitajcie! Lubię do Was zaglądać i muszę przyznać, że jesteście dla mnie inspiracją! Dlatego - przyznałam Wam dzisiaj słodkie wyróżnienie "So sweet blog award" - możecie o tym przeczytać w naszym ostatnim wpisie, zapraszam do odwiedzenia nas. Pozdrawiam ciepło, Martyna & Lucy
OdpowiedzUsuńMartyna & Lucy - czujemy się zaszczyceni! I Bardzo Bardzo Dziękujemy :) ja także śledzę Waszego bloga regularnie i ostatnio zachwycałam się biżuterią zrobioną przez Lucy. gratuluję pomysłów na stylizacje :)
UsuńBardzo dziękujemy za wyróżnienie. My także zachęcamy do pozostania z nami na dłużej :)
UsuńOch, nawet nie wiedziałam - zapraszam zatem do dołączenia do naszego skromnego grona obserwatorów :-) Właśnie napisałam pod wpisem Maćka, że chyba preferujemy z mężem sposób Maćka na zwiedzanie :-) Po naszym niedawnym pobycie w Rzymie (nasza spóźniona "podróż poślubna") do dziś mam problemy z prawą stopą - od chodzenia! A jak Wy sobie radzicie z bólem stóp po zwiedzaniu? Czy w ogóle macie taki problem ha ha , przecież Wy jesteście non stop w podróży! Pozdrawiam, Martyna
OdpowiedzUsuńNiestety siedzący tryb życia i pracy powoduje, że nie obce są nam problemy z kondycją, czy słabymi stawami. Któregoś razu wracając z gór wróciłem o dwóch kijach (kolana odmówiły współpracy). Dosyć ciekawie schodziło się na wyprostosowanych nogach - nikomu nie polecam takiej przygody :) A ból stóp? Zazwyczaj adrenalina spotęgowana przez te wszystkie nowe miejsca powoduje, że o nim szybko zapominamy :)
UsuńHm...zdecydowanie skłaniam się ku stylowi Maćka. No, może zwolniłabym nieco tempo. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhehe - poważnie? Maciek jest zachwycony :)
UsuńFajny pomysł na posty o idealne, wymarzone dni w podróży. Zainspirowaliście mnie do napisania podobnego postu u siebie na blogu.
OdpowiedzUsuń