W sumie, to sam nie wiem jak my to robimy.
Naczytaliśmy się wspólnie mądrych książek i te mądre książki piszą o czymś takim jak sztuka kompromisu. Chyba to jest właśnie to, bo jak przeczytacie wpis o ulubionym dniu Kasi, a potem mój, to zobaczycie, że nasze pomysły na idealne dni, są delikatnie mówiąc nieco odmienne.
Nie prowadzimy w tym kierunku żadnych specjalnych gier, ustaleń, podziału na dni moje/Twoje. Przychodzi to nam jakoś tak naturalnie. Chyba po prostu już dobrze się znamy i potrafimy mimo wszystko czerpać przyjemność z podróżowania w każdym możliwym scenariuszu.
Zacznijmy tak jak Kasia.
Czas: późne lato/wczesna jesień
Miejsce: Jura Krakowsko-Częstochowska
Dzień tygodnia: czwartek
Szczególnie o tak wczesnej porze, kiedy to jeszcze nie wszystkie zmysły Kasi pracują. Maciej wie, że kobieta zmienną jest, dlatego wstaje trochę szybciej i wszystko przygotowuje.
Nie wspomina oczywiście która jest godzina, żeby nie wprowadzać niepotrzebnego zamieszania. Zachęca tylko do wzięcia łyka gorącej kawy i do podejścia do stołu na śniadanie.
Kilka chwil później Maciej jest już w samochodzie i grzeje silnik. Poranna rosa powoli opuszcza przednią szybę pod naporem ciepłego powietrza. Szum wentylatora i cicho grające radio dotrzymują towarzystwa skostniałemu z zimna Maćkowi.
Po chwili przychodzi Kasia. Jeszcze nieprzytomna, ale otuchy dodaje jej termos, który niesie. Termos gorącej kawy.
Jest 8:10. Szyba odparowała. Ruszamy zwiedzać :)
Dla Kasi za wcześnie i chce zostać w aucie. Maciej jednak używa siły swej niezawodnej perswazji i zachęca do wyjścia. Kasia ulega i już po chwili razem wspinają się na wzgórze zamkowe.
Zza pagórka wyłaniają się ruiny zamku Rabsztyn. Jest jeszcze zbyt wcześnie na promienie słońca i zamek wita nas ponurym klimatem.
I niestety jest też zamknięty. Trwa remont. Nie przeszkadza to jednak zbytnio Maćkowi. Na bramie można przecież zapoznać się z historią zamku i obecnymi pracami. W przewodniku można także wyczytać co nieco.
Chwila kontemplacji, ostatnie spojrzenie na Zamek.
Co dalej ? No jak to co? Wsiadają do auta, łyk kawy (uff, jaka gorąca!), Maciej zaciera ręce i ruszają dalej. Przecież mają jeszcze tak wiele dziś do zobaczenia!
Po kilkudziesięciu kilometrach kolejny przystanek.
Zamek fotogeniczny, więc Maciej lata dokoła z aparatem. Kasia obserwuje i szuka miejsca, gdzie można odpocząć. Znajduje restaurację w zamkowej piwnicy, w której zasiada czekając na coś ciepłego do przekąszenia.
Pojawia się wycieczka emerytów. Wszyscy naraz wpadają do restauracji. Zanim Kasia zdecydowała się co zjeść, każdy z nich zdążył coś zamówić. A rycerz obsługujący karczmę był jeden. Kasia więc cierpliwie czeka.
A Maciej nie będzie przecież siedzieć bezczynnie! Usłyszał, że na dziedzińcu odbywają się jakieś pokazy i czym prędzej poleciał na górę.
Gdy wrócił, Kasia dostawała akurat swoje zamówienie. Podzielili się wrażeniami i ruszyli do zamkowego muzeum.
Obejrzeli ciekawe eksponaty, wspięli się na zamkową wieżę, po czym wrócili do samochodu.
W końcu trzeba jechać. To nie koniec zwiedzania!
Pogoda zaczęła im sprzyjać.
Chwila konsternacji. Pojawia się jednak budynek informacji turystycznej. Wchodzą do środka.
Maciej zagaduje i trafia wprost na przewodniczkę. Długo rozmawiają.
Okazuje się, że zamek jest zamknięty, ale przewodniczka może im go pokazać. Maciej niemalże podskakuje i przyklaskuje z radości.
Trafiamy na Zamek Siewierz.
Mamy indywidualne zwiedzanie. Kasia ze skupieniem słucha historii zamku, miejsca i dalszych planów. Maciej słucha z oddali robiąc zdjęcia. Od czasu do czasu tylko dochodzi i zasypuje kolejnymi pytaniami.
Po zwiedzeniu Zamku idą z powrotem do budynku informacji. Pobierają materiały prasowe i przewodniki. Po chwili są zaproszeni do zwiedzenia muzeum kultury ludowej znajdującego się na górze. Z uwagą słuchają kolejnych opowieści.
Na zakończenie wpisują się do księgi pamiątkowej Siewierza, dziękują za gościnę i wychodzą.
Mija 14ta. Kasia i Maciej kończą zwiedzanie będąc pod wielkim wrażeniem opowieści, inicjatyw dla siewierzan, jak i historii tego miejsca.(Siewierz: gmina za darmo)
Postanawiają chwilę odpocząć i zjeść obiad na rynku.
Po obiedzie jadą dalej. Bo przecież jeszcze jest tyle do zobaczenia!
Znowu są pod wrażeniem tego co widzą. Zapisują się na zwiedzanie zamku . Z uwagą słuchają przewodniczki i chłoną informacje.
Maciej robi zdjęcia, a na koniec kupuje pamiątkową książkę z odbudowy zamku.
Ruszamy dalej, bo przecież to jeszcze nie koniec! A przecież jeszcze jest widno!
Maciej jest po raz kolejny pod wrażeniem. Ruiny są bardzo fotogeniczne.
Robią sobie pamiątkowe zdjęcia. Dobre humory ich nie opuszczają.
Robi się coraz później. Jest 17ta. Na pytanie, czy wracamy już do pensjonatu Maciej się waha.
Owszem, możemy – odpowiada dyplomatycznie - Jednak jeśli zboczymy kilka kilometrów to zobaczymy jeszcze jeden zamek!
Kasia widzi, ten błysk w oku Maćka. Wie, że nie odpuści. Zgadza się więc i już po chwili są w drodze do kolejnej atrakcji.
Chwilę błądzą po terenie ośrodka wczasowego. Do zamku nie można jednak wejść.
Pozostają im fotki z placu przez zamkiem.
Maciej jest mimo to zadowolony. W końcu zobaczył kolejny zamek.
Powoli robi się ciemno. Wracają więc do pensjonatu.
Na miejscu oczywiście okazuje się, że podświetlenia nie ma. Jest już ciemno, więc nie ma wyboru. W końcu wracają do pensjonatu.
Zapytacie się, czy to są wyścigi? Nie koniecznie. Z każdego z tych miejsc możemy opowiedzieć jakąś historię. Każde z tych miejsc zapisało się w naszej pamięci. Niemalże każde z tych miejsc znalazło się na Ruszaj w Drogę!
Owszem, takie zwiedzanie może być męczące. Padliśmy tego wieczora jak muchy. Jednak wspomnienia pozostają.
Śmiejemy się teraz jedynie do siebie wspominając Kasi sposób na podróżowanie i pytamy się jak to możliwe, że nadal możemy wspólnie podróżować ? ;)
Nie prowadzimy w tym kierunku żadnych specjalnych gier, ustaleń, podziału na dni moje/Twoje. Przychodzi to nam jakoś tak naturalnie. Chyba po prostu już dobrze się znamy i potrafimy mimo wszystko czerpać przyjemność z podróżowania w każdym możliwym scenariuszu.
Zacznijmy tak jak Kasia.
Czas: późne lato/wczesna jesień
Miejsce: Jura Krakowsko-Częstochowska
Dzień tygodnia: czwartek
Poranna pobudka
Tak! To dzisiaj! Maciej czekał skrycie na ten dzień już od dawna. Sam nie pamięta jak udało mu się namówić Kasię na wcześniejszą pobudkę, ale nie zawraca sobie teraz tym głowy. Najważniejsze, że obiecała. A skoro obiecała, to przecież zdania tak szybko nie zmieni…?Szczególnie o tak wczesnej porze, kiedy to jeszcze nie wszystkie zmysły Kasi pracują. Maciej wie, że kobieta zmienną jest, dlatego wstaje trochę szybciej i wszystko przygotowuje.
Nie wspomina oczywiście która jest godzina, żeby nie wprowadzać niepotrzebnego zamieszania. Zachęca tylko do wzięcia łyka gorącej kawy i do podejścia do stołu na śniadanie.
Kilka chwil później Maciej jest już w samochodzie i grzeje silnik. Poranna rosa powoli opuszcza przednią szybę pod naporem ciepłego powietrza. Szum wentylatora i cicho grające radio dotrzymują towarzystwa skostniałemu z zimna Maćkowi.
Po chwili przychodzi Kasia. Jeszcze nieprzytomna, ale otuchy dodaje jej termos, który niesie. Termos gorącej kawy.
Jest 8:10. Szyba odparowała. Ruszamy zwiedzać :)
Pierwszy zamek
Kasia i Maciej przebijają się przez mgliste pagórki i zajeżdżają pod pierwszy zamek na dzisiejszym szlaku. Znajdują szybko miejsce i Maciej wyskakuje z samochodu.Dla Kasi za wcześnie i chce zostać w aucie. Maciej jednak używa siły swej niezawodnej perswazji i zachęca do wyjścia. Kasia ulega i już po chwili razem wspinają się na wzgórze zamkowe.
Zza pagórka wyłaniają się ruiny zamku Rabsztyn. Jest jeszcze zbyt wcześnie na promienie słońca i zamek wita nas ponurym klimatem.
I niestety jest też zamknięty. Trwa remont. Nie przeszkadza to jednak zbytnio Maćkowi. Na bramie można przecież zapoznać się z historią zamku i obecnymi pracami. W przewodniku można także wyczytać co nieco.
Chwila kontemplacji, ostatnie spojrzenie na Zamek.
Co dalej ? No jak to co? Wsiadają do auta, łyk kawy (uff, jaka gorąca!), Maciej zaciera ręce i ruszają dalej. Przecież mają jeszcze tak wiele dziś do zobaczenia!
Po kilkudziesięciu kilometrach kolejny przystanek.
Drugi zamek
Kasia i Maciej lądują w Zamku w Będzinie. Chwilę szukają dojazdu do zamku. W końcu udaje się. Nieśmiało pojawiają się pierwsze promienie słońca.Zamek fotogeniczny, więc Maciej lata dokoła z aparatem. Kasia obserwuje i szuka miejsca, gdzie można odpocząć. Znajduje restaurację w zamkowej piwnicy, w której zasiada czekając na coś ciepłego do przekąszenia.
Pojawia się wycieczka emerytów. Wszyscy naraz wpadają do restauracji. Zanim Kasia zdecydowała się co zjeść, każdy z nich zdążył coś zamówić. A rycerz obsługujący karczmę był jeden. Kasia więc cierpliwie czeka.
A Maciej nie będzie przecież siedzieć bezczynnie! Usłyszał, że na dziedzińcu odbywają się jakieś pokazy i czym prędzej poleciał na górę.
Gdy wrócił, Kasia dostawała akurat swoje zamówienie. Podzielili się wrażeniami i ruszyli do zamkowego muzeum.
Obejrzeli ciekawe eksponaty, wspięli się na zamkową wieżę, po czym wrócili do samochodu.
W końcu trzeba jechać. To nie koniec zwiedzania!
Pogoda zaczęła im sprzyjać.
Trzeci zamek
Kilkanaście kilometrów później. Kasia i Maciej lądują w centrum Siewierza. Już z drogi widać było ruiny zamku, jednak schował się on za dachami budynków.Chwila konsternacji. Pojawia się jednak budynek informacji turystycznej. Wchodzą do środka.
Maciej zagaduje i trafia wprost na przewodniczkę. Długo rozmawiają.
Okazuje się, że zamek jest zamknięty, ale przewodniczka może im go pokazać. Maciej niemalże podskakuje i przyklaskuje z radości.
Trafiamy na Zamek Siewierz.
Mamy indywidualne zwiedzanie. Kasia ze skupieniem słucha historii zamku, miejsca i dalszych planów. Maciej słucha z oddali robiąc zdjęcia. Od czasu do czasu tylko dochodzi i zasypuje kolejnymi pytaniami.
Po zwiedzeniu Zamku idą z powrotem do budynku informacji. Pobierają materiały prasowe i przewodniki. Po chwili są zaproszeni do zwiedzenia muzeum kultury ludowej znajdującego się na górze. Z uwagą słuchają kolejnych opowieści.
Na zakończenie wpisują się do księgi pamiątkowej Siewierza, dziękują za gościnę i wychodzą.
Mija 14ta. Kasia i Maciej kończą zwiedzanie będąc pod wielkim wrażeniem opowieści, inicjatyw dla siewierzan, jak i historii tego miejsca.(Siewierz: gmina za darmo)
Postanawiają chwilę odpocząć i zjeść obiad na rynku.
Po obiedzie jadą dalej. Bo przecież jeszcze jest tyle do zobaczenia!
Czwarty zamek
Kilkadziesiąt kilometrów dalej Kasia i Maciej zatrzymują się przy nowo odbudowanym zamku Bobolice. Jak się potem okazało, wywołującym wielkie kontrowersje.Znowu są pod wrażeniem tego co widzą. Zapisują się na zwiedzanie zamku . Z uwagą słuchają przewodniczki i chłoną informacje.
Maciej robi zdjęcia, a na koniec kupuje pamiątkową książkę z odbudowy zamku.
Ruszamy dalej, bo przecież to jeszcze nie koniec! A przecież jeszcze jest widno!
Piąty zamek
Tym razem nie jadą daleko. Cofają się 2 kilometry do zamku Mirów.Maciej jest po raz kolejny pod wrażeniem. Ruiny są bardzo fotogeniczne.
Robią sobie pamiątkowe zdjęcia. Dobre humory ich nie opuszczają.
Robi się coraz później. Jest 17ta. Na pytanie, czy wracamy już do pensjonatu Maciej się waha.
Owszem, możemy – odpowiada dyplomatycznie - Jednak jeśli zboczymy kilka kilometrów to zobaczymy jeszcze jeden zamek!
Kasia widzi, ten błysk w oku Maćka. Wie, że nie odpuści. Zgadza się więc i już po chwili są w drodze do kolejnej atrakcji.
Szósty zamek
Kasia i Maciej zajeżdżają do zamku Morsko – ostatniego na dzisiejszej trasie.Chwilę błądzą po terenie ośrodka wczasowego. Do zamku nie można jednak wejść.
Pozostają im fotki z placu przez zamkiem.
Maciej jest mimo to zadowolony. W końcu zobaczył kolejny zamek.
Powoli robi się ciemno. Wracają więc do pensjonatu.
To może jeszcze jeden?
W międzyczasie pada pomysł – a może zajedziemy jeszcze do Ogrodzieńca? Zobaczymy, czy jest podświetlony w nocy. Nie zastanawiają się długo. Skoro już zobaczyliśmy sześć zamków, zajedziemy jeszcze do siódmego.Na miejscu oczywiście okazuje się, że podświetlenia nie ma. Jest już ciemno, więc nie ma wyboru. W końcu wracają do pensjonatu.
Errata
Tak. To jest właśnie historia, którą zawsze wspominam myśląc o zwariowanych dniach na naszych urlopach. Dzień zwariowany i chyba jeden z ciekawszych.11 godzin, 7 zamków, 2 muzea, kilkunastu napotkanych niesamowitych ludzi, 200 kilometrów.
Zapytacie się, czy to są wyścigi? Nie koniecznie. Z każdego z tych miejsc możemy opowiedzieć jakąś historię. Każde z tych miejsc zapisało się w naszej pamięci. Niemalże każde z tych miejsc znalazło się na Ruszaj w Drogę!
Owszem, takie zwiedzanie może być męczące. Padliśmy tego wieczora jak muchy. Jednak wspomnienia pozostają.
Śmiejemy się teraz jedynie do siebie wspominając Kasi sposób na podróżowanie i pytamy się jak to możliwe, że nadal możemy wspólnie podróżować ? ;)
Dzięki Wam dowiedziałam się o istnieniu tylu zamków - ten w Będzinie jest blisko nas (mieszkamy w Katowicach), ale o tym w Siewierzu nawet nie wiedziałam! Ja i mój mąż preferujemy chyba Twój sposób na zwiedzanie. Gdybyście mieli ochotę, zapraszam Was do przeczytania mojego listopadowego wpisu "Rzym - migawki z podróży". To była nasza spóźniona "podróż poślubna". Pozdrawiam serdecznie, Martyna
OdpowiedzUsuńBędzin i Siewierz to nie jedyne ciekawe zamki w Waszej okolicy :) Polecam nasz wpis Tydzień w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej http://www.ruszajwdroge.pl/2012/04/tydzien-w-jurze-krakowsko.html W ciągu tygodnia spokojnie można zwiedzić je wszystkie.
UsuńA jeśli chodzi o Rzym - bardzo ciekawie zrobione migawki. Chyba skorzystam z tego pomysłu przy najbliższej okazji :)
Pozdrawiam!
Wesołych Świąt !!.
OdpowiedzUsuńDziękujemy! I wzajemnie!
UsuńPodoba mi się Wasz styl opisywania, bardzo dobrze się Was czyta :) I widzę, że udana z Was para :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzytałam Twoje, Maćku i Kasi wpisy o idealnym dniu w podróży wg Was. I ja raczej lubię podróżować podobnie jak Ty - żeby wszystko w tym dniu zwiedzić, jak najwięcej zobaczyć, jeśli się da, do tego porobić dużo zdjęć, oczywiście lubię też jeść w tych miejscach, dzięki temu odkrywam nowe, ciekawe miejsca na mapach kulinarnych danego miasta - regionu :) A potem lubię to wszystko opisywać i wrzucać zdjęcia na mojego bloga. Inspirując się Waszymi wpisami o idealnych dniach, napisałam podobny post u siebie, tylko, że opisałam cały weekend. zapraszam do poczytania
OdpowiedzUsuńhttp://piosenkajestdobranawszystko87.blogspot.com/2015/10/weekend-w-podrozy-wedug-mnie.html