Dzisiaj zabieramy Was do świętokrzyskiego Bodzentyna, w którym znajdują się ruiny średniowiecznego zamczyska. Kiedyś świetnie prosperująca miejscowość będąca cenionym ośrodkiem kulturalnym, dzisiaj zwana jest w materiałach reklamowych „oazą spokoju”.
I faktycznie, gdy zjawiliśmy się w Bodzentynie w czerwcu, o 10 rano, najbardziej zapamiętaliśmy wszechogarniającą nas ciszę i senność budzącego się do życia małego miasteczka, w którym gdzieś na „malowniczym wzgórzu” majaczyły pozostałości po wspaniałej budowli. Pamiętamy też krążące nad naszymi głowami stada czarnych jak smoła i złowrogo akcentujących swoją obecność ptaków.
W przeciwieństwie do wielu zamków, które odwiedziliśmy na Jurze, Bodzentyna nie zniszczyli Szwedzi. Wielokrotnie przebudowywany, zaczął niszczeć z chwilą gdy pod koniec XVIII wieku jego właścicielem stało się państwo. Do dzieła zniszczenia swoją cegiełkę dorzucili też sami mieszkańcy okolicznych miejscowości, rozbierając kolejne części zamku i wykorzystując go do budowy swoich domów.
Od 1902 roku bodzentyński zamek otoczono ochroną i uznano za trwałą ruinę, a jego stan systematycznie się pogarsza.
Podziemia bywają teraz utrapieniem dla mieszkańców. W 2003 roku doszło do awarii wodociągów, woda dostała się do piwnic i podmyła okoliczne domy pozbawiając kilku rodzin dachu nad głową. Mieszkańcy wokół starego rynku wybudowali więc swoje domy nad wielopoziomowymi lochami, które w każdej chwili mogą się zawalić. Gdyby nie bardzo kruche ściany, kto wie, może dałoby radę wprowadzić atrakcję podobną do tej znanej z Opatowa.
Więcej o awarii i jej konsekwencjach przeczytacie w artykule Słowa Ludu.
W sieci i poza nią już od wielu lat toczy się bardzo emocjonalna dyskusja pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami odbudowy ruin rozsianych po całej Polsce. O poziomie tych skrajnych emocji mogliśmy przekonać się na własnej skórze, gdy dyskusja rozgorzała w komentarzach pod naszym entuzjastycznym opisem odremontowanego, lub jak inni wolą wybudowanego na nowo Zamku w Bobolicach.
Nie będziemy tutaj po raz kolejny rozstrzygać kto ma rację i które rozwiązanie jest lepsze dla gmin i polskiej turystyki. Nasze zdanie już znacie. Wpis o ruinach w Bodzentynie potraktujmy jako przeciwwagę dla tego o Bobolicach. Jak wygląda rzeczywistość obiektu wpisanego do rejestru zabytków jako stała ruina?
Nie pomogło ogrodzenie terenu i ustawienie tablicy informacyjnej, która drobnym druczkiem przedstawia historię zamku. Wchodząc na teren i mijając grupki młodzieży, przechodząc boisko do siatkówki zlokalizowane tuż pod jego murami i łapczywie łapiąc świeże powietrze po próbie sprawdzenia co kryje się pod dziedzińcem wpadamy w melancholię. Krążące wokół ruin stada kruków, drą się w niebogłosy i zdają się rozumieć nasz nastrój.
Przeczytamy też, że był on ważnym ośrodkiem kultury. To w nim Władysław Jagiełło, przed bitwą pod Grunwaldem podjął pomorskich posłów. Dowiemy się też o legendach głoszących o goszczącym w nim Janie Kochanowskim, który zainspirowany bodzentyńskim klimatem napisał fraszkę „Na lipę". A lipa ta stoi teraz w sąsiedztwie ruiny zamku.
[* Folder reklamowy "Bodzentyn - Twoja oaza spokoju i smaku" tekst: Paweł Wikło, Danuta Skrzeczyna]
Po wizycie w Bodzentynie w pamięci pozostaje nam obraz zamku jako budowli z piękną historią, którą spotkał straszny los.
Zamek zapewne łączy pokolenia, ale w smutku za czasami jego świetności. I jedyne co nam dzisiaj pozostało, to powoływanie się na lokalne podania i legendy oraz podziwianie tych kilku ścian na „malowniczym bodzentyńskim wzgórzu”.
Polecamy do przeczytania:
I faktycznie, gdy zjawiliśmy się w Bodzentynie w czerwcu, o 10 rano, najbardziej zapamiętaliśmy wszechogarniającą nas ciszę i senność budzącego się do życia małego miasteczka, w którym gdzieś na „malowniczym wzgórzu” majaczyły pozostałości po wspaniałej budowli. Pamiętamy też krążące nad naszymi głowami stada czarnych jak smoła i złowrogo akcentujących swoją obecność ptaków.
Historia nie za bardzo łaskawa
Zainteresowanych dziejami tego XIV-wiecznego zamczyska odsyłamy na stronę zamki.res.pl na której znajdziecie archiwalne zdjęcia i dokładny rys historyczny Bodzentyna. Znajdziecie tam także informacje o bogatym wystroju wnętrz zamku za czasów jego świetności: sufity zdobione malowidłami, polichromia na ścianach i liczne ornamenty.W przeciwieństwie do wielu zamków, które odwiedziliśmy na Jurze, Bodzentyna nie zniszczyli Szwedzi. Wielokrotnie przebudowywany, zaczął niszczeć z chwilą gdy pod koniec XVIII wieku jego właścicielem stało się państwo. Do dzieła zniszczenia swoją cegiełkę dorzucili też sami mieszkańcy okolicznych miejscowości, rozbierając kolejne części zamku i wykorzystując go do budowy swoich domów.
Od 1902 roku bodzentyński zamek otoczono ochroną i uznano za trwałą ruinę, a jego stan systematycznie się pogarsza.
Zagadkowe podziemia wokół zamku i Bodzentyna
Ciekawostką są pojawiające się informacje o wielopoziomowych podziemnych tunelach, które ciągną się od zamku pod całym Bodzentynem. Legendy głoszą, że można było nimi dotrzeć aż do Świętego Krzyża.Podziemia bywają teraz utrapieniem dla mieszkańców. W 2003 roku doszło do awarii wodociągów, woda dostała się do piwnic i podmyła okoliczne domy pozbawiając kilku rodzin dachu nad głową. Mieszkańcy wokół starego rynku wybudowali więc swoje domy nad wielopoziomowymi lochami, które w każdej chwili mogą się zawalić. Gdyby nie bardzo kruche ściany, kto wie, może dałoby radę wprowadzić atrakcję podobną do tej znanej z Opatowa.
Więcej o awarii i jej konsekwencjach przeczytacie w artykule Słowa Ludu.
Jak bardzo malownicze są te ruiny?
Pozostawione sobie ruiny, odrestaurowane mury, czy wyremontowane i całkowicie odbudowane budowle?W sieci i poza nią już od wielu lat toczy się bardzo emocjonalna dyskusja pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami odbudowy ruin rozsianych po całej Polsce. O poziomie tych skrajnych emocji mogliśmy przekonać się na własnej skórze, gdy dyskusja rozgorzała w komentarzach pod naszym entuzjastycznym opisem odremontowanego, lub jak inni wolą wybudowanego na nowo Zamku w Bobolicach.
Nie będziemy tutaj po raz kolejny rozstrzygać kto ma rację i które rozwiązanie jest lepsze dla gmin i polskiej turystyki. Nasze zdanie już znacie. Wpis o ruinach w Bodzentynie potraktujmy jako przeciwwagę dla tego o Bobolicach. Jak wygląda rzeczywistość obiektu wpisanego do rejestru zabytków jako stała ruina?
Dzisiejsza rzeczywistość
Do Bodzentyna zajechaliśmy dosłownie na chwilę w trakcie naszego urlopu w Górach Świętokrzyskich. I ta chwila w zupełności wystarczyła. Ruiny zamku znajdują się w pobliżu rynku i szkoły. Znaleźć je bardzo łatwo. „Malownicze wzgórze”, o którym piszą przewodniki, oraz majestatyczny zamek niestety straszy.Nie pomogło ogrodzenie terenu i ustawienie tablicy informacyjnej, która drobnym druczkiem przedstawia historię zamku. Wchodząc na teren i mijając grupki młodzieży, przechodząc boisko do siatkówki zlokalizowane tuż pod jego murami i łapczywie łapiąc świeże powietrze po próbie sprawdzenia co kryje się pod dziedzińcem wpadamy w melancholię. Krążące wokół ruin stada kruków, drą się w niebogłosy i zdają się rozumieć nasz nastrój.
Zamek Bodzentyn – łączący pokolenia?
W folderze reklamowym* przygotowanym przez Gminę Bodzentyn możemy przeczytać, że zamek jest wizytówką Bodzentyna, symbolem łączącym mieszkańców od wielu pokoleń i wspomnieniem lat świetności miasta z XV i XVI wieku.Przeczytamy też, że był on ważnym ośrodkiem kultury. To w nim Władysław Jagiełło, przed bitwą pod Grunwaldem podjął pomorskich posłów. Dowiemy się też o legendach głoszących o goszczącym w nim Janie Kochanowskim, który zainspirowany bodzentyńskim klimatem napisał fraszkę „Na lipę". A lipa ta stoi teraz w sąsiedztwie ruiny zamku.
[* Folder reklamowy "Bodzentyn - Twoja oaza spokoju i smaku" tekst: Paweł Wikło, Danuta Skrzeczyna]
Po wizycie w Bodzentynie w pamięci pozostaje nam obraz zamku jako budowli z piękną historią, którą spotkał straszny los.
Zamek zapewne łączy pokolenia, ale w smutku za czasami jego świetności. I jedyne co nam dzisiaj pozostało, to powoływanie się na lokalne podania i legendy oraz podziwianie tych kilku ścian na „malowniczym bodzentyńskim wzgórzu”.
Polecamy do przeczytania:
Może i ruina, ale za to jaka fotogeniczna. Wizytę w świętokrzyskim mam już pewną :-)
OdpowiedzUsuńMaćku, cieszymy się, że mogliśmy Cię zainspirować. owszem, ruiny są może i malownicze, ale ogólny obraz jednak jakiś taki.... smutny. przyznasz.
UsuńNo właśnie, ruina, ale chyba w gruncie rzeczy chodzi o to, aby to jako taką ruinę w takim stanie utrzymać. Wygląda bardzo malowniczo.
OdpowiedzUsuńhehehe :) chyba tak, choć brzmi to trochę jak "jaka piękna katastrofa!"
UsuńZamek a właściwie to co z niego pozostało rzeczywiście wygląda malowniczo. Niestety jeśli nie będzie w jakiś sposób zabezpieczona to będzie coraz bardziej niszczała i z czasem może stanowić zagrożenie dla turystów. Boisko nie dodaje zamkowi uroku,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Jacek
fakt, nie dodaje. ciężko też sobie wyobrazić, jak ta ruina może jeszcze bardziej zniszczeć - chyba już całkiem się rozsypie. a to faktycznie byłoby szkoda, bo Bodzentyn wiele straci, jeśli nie będzie już miał choćby ruiny...
UsuńWłaśnie ten straszny kimat przyciąga turystów. Pałac we Włostowie tez popadł w ruine dopiero po wojnie, do czego przyczynil sie I system komunistyczny I sami Polacy. A zamek w Ossolinie zburzył sam właściciel...
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy w Bodzentynie byłem w połowie lat 90-tych. Z aparatem fotograficznym oczywiście. Jeszcze analogowym. Zrobiłem kilka zdjęć, a po wywołaniu i skopiowaniu ukazało się, że każde jest piękne. Wszystkie następne moje wizyty kończyły się równie pięknymi zdjęciami. Od co najmniej 20 lat powtarzam, że Bodzentyn jest najbardziej fotogenicznym miastem jakie spotkałem. Wybieram się tam znowu, najpóźniej na początku czerwca. Oczywiście z aparatem.
OdpowiedzUsuń