Biebrzański Park Narodowy to największy park narodowy w Polsce. Powstał, gdy ja kończyłam 10 lat. Jego krajobraz to głównie szerokie rozlewiska rzeki Biebrzy, wzdłuż której się rozciąga, i torfowiska. Zachwycić się torfowiskiem - to dopiero wyzwanie! A jednak dzięki systemom szlaków i kładek, można poznać BPN od całkiem intrygującej strony.
"Ja chcę na kładkę!" - ta myśl nie opuszczała Macieja od chwili, gdy w siedzibie BPN w Osowcu dostał ulotkę ze zdjęciami pięknych miejsc, do których dociera się po kładkach. Nie było rady. Zaraz po tym jak wysiedliśmy z kajaka, którym płynęliśmy w górę Biebrzy i z powrotem, zapakowaliśmy się do kampera i pojechaliśmy szukać kładek. Całe szczęście znaleźliśmy tę, na której najbardziej Maćkowi zależało. Inaczej prawdopodobnie nie opuścilibyśmy parku. Nigdy.
Biebrzański Park Narodowy to ostoja łosia. Dlatego z uwagą i zgodnie z zaleceniami znaków "Jechaliśmy łośtrożnie". Niestety nie spotkaliśmy żadnego osobnika. Dowiedzieliśmy się za to m.in., że trzeba być ostrożnym, bo "Łoś wybiega nagle", i że "W zderzeniu z łosiem jesteśmy bez szans". Na łosiostradzie można się naprawdę sporo dowiedzieć.
Rowery to był idealny pomysł! Okazało się, że ścieżka nie była porywająca krajobrazowo, w dodatku zaczęło kropić. Nic przyjemnego. Na samym końcu znaleźliśmy wieżę widokową i tabliczkę z informacją, że dalej to już tylko ostoja dzikich zwierząt i nie przejedziemy bo zakaz wstępu. Wdrapaliśmy się na wieżę. Widoki z wieży takie, że nie wiadomo do czego przyrównać. No... torfowiska właśnie. Całe połacie torfowisk. Wyglądało to jak niekończące się pola.
Niestety żadnych dzikich zwierząt nie zobaczyliśmy. Ku mojemu rozczarowaniu nie zobaczyliśmy żadnego łosia, ani innego wilka. Pocieszam się, że podobno łosia najczęściej można spotkać na tzw. Czerwonych Bagnach, które znajdują się w zupełnie innej części parku i gdzie jeszcze nas nie było. Co robić? Napiliśmy się kawy z termosu, strzeliliśmy selfiaka z bagnami i wróciliśmy do kampera, żeby pojechać dalej, na kładkę. TĘ kładkę...
Kolejnym mijanym przez nas punktem była następna wieża widokowa na jeszcze większe połacie bagien. Niestety, zajęta przez grupę łowców kadrów z wielkimi lufami przyczepionymi do aparatów. Może chociaż im udało się przez te lufy dostrzec dzikie zwierzęta?
Maciej dobrze przeczuwał. Ta kładka jest fenomenalna! To drewniany pomost sięgający niecały kilometr od głównej drogi wgłąb bagien, zakończony tarasem. Dopiero na środku kładki czuje się bezmiar biebrzańskich bagien.
Na teranie BPN żerują, odpoczywają i gniazdują setki gatunków ptaków. Najbardziej popularne to batalion, wodniczka i dubelt. Myślę, że nawet je słyszeliśmy. Ale chyba Cię nie zaskoczę, gdy powiem, że znowu - żadnego ptaka ani ssaka nie zaobserwowaliśmy na przestrzeni dobrych kilku kilometrów. Najwyraźniej tym razem nie mieliśmy szczęścia. Domyślam się, co powie Maciej - "Musimy tu jeszcze kiedyś wrócić".
"Ja chcę na kładkę!" - ta myśl nie opuszczała Macieja od chwili, gdy w siedzibie BPN w Osowcu dostał ulotkę ze zdjęciami pięknych miejsc, do których dociera się po kładkach. Nie było rady. Zaraz po tym jak wysiedliśmy z kajaka, którym płynęliśmy w górę Biebrzy i z powrotem, zapakowaliśmy się do kampera i pojechaliśmy szukać kładek. Całe szczęście znaleźliśmy tę, na której najbardziej Maćkowi zależało. Inaczej prawdopodobnie nie opuścilibyśmy parku. Nigdy.
"Carska droga" czyli "Łosiostrada"
Ostatnie dwie noce naszej kamperowej wyprawy po wschodniej Polsce spędziliśmy we Wroceniu. To tam po raz pierwszy zakochaliśmy się w Biebrzy i pływaliśmy po niej kajakiem. W końcu postanowiliśmy puścić się w dalszą drogę. Wybraliśmy polecaną przez tutejszych "Carską Drogę". To niezwykle malownicza trasa ciągnąca się przez lasy BPN, z której dochodzi się do punktów widokowych i na kładki. Nazwa wzięła się od drogi, która łączyła dawne rosyjskie (carskie) twierdze - miejscowości obronne. Zaczyna się w Osowcu i biegnie na południe. "Carską Drogę" zamiennie nazywa się dziś "Łosiostradą" - przekonały nas o tym już pierwsze znaki, które mijaliśmy po drodze.Biebrzański Park Narodowy to ostoja łosia. Dlatego z uwagą i zgodnie z zaleceniami znaków "Jechaliśmy łośtrożnie". Niestety nie spotkaliśmy żadnego osobnika. Dowiedzieliśmy się za to m.in., że trzeba być ostrożnym, bo "Łoś wybiega nagle", i że "W zderzeniu z łosiem jesteśmy bez szans". Na łosiostradzie można się naprawdę sporo dowiedzieć.
Ruszaj w Drogę! on Twitter
30 km Carskiej Drogi na wschodnim brzegu #Biebrza nazywają "Łosiostradą". #kamperemPrzezPolske
Ścieżki i wieże widokowe w BPN
Jadąc łosiostradą uważnie rozglądaliśmy się na boki, bo koniecznie chcieliśmy namierzyć miejsca polecane nam przez przewodnik. Oczywiście Maciej szukał swojej kładki i w związku z tym stwierdził, że pominiemy ścieżkę "Barwik" i od razu udamy się na "Groblę Honczarowską". Udało się nam namierzyć znak kierujący na tę ścieżkę. Stał przy bardzo wygodnym parkingu rowerowym na wschodnim szlaku rowerowym Green Velo. Ścieżka miała 3 kilometry. Szkoda nam było czasu, więc wyciągnęliśmy nasze rowery, które wieźliśmy kamperem. Po raz kolejny zrozumieliśmy, jak dużo wolności daje podróżowanie takim wehikułem.- Kamperem po wschodniej Polsce - co zwiedzić - cz. 1
- Kamperem po wschodniej Polsce - co zwiedzić - cz. 2
Rowery to był idealny pomysł! Okazało się, że ścieżka nie była porywająca krajobrazowo, w dodatku zaczęło kropić. Nic przyjemnego. Na samym końcu znaleźliśmy wieżę widokową i tabliczkę z informacją, że dalej to już tylko ostoja dzikich zwierząt i nie przejedziemy bo zakaz wstępu. Wdrapaliśmy się na wieżę. Widoki z wieży takie, że nie wiadomo do czego przyrównać. No... torfowiska właśnie. Całe połacie torfowisk. Wyglądało to jak niekończące się pola.
Niestety żadnych dzikich zwierząt nie zobaczyliśmy. Ku mojemu rozczarowaniu nie zobaczyliśmy żadnego łosia, ani innego wilka. Pocieszam się, że podobno łosia najczęściej można spotkać na tzw. Czerwonych Bagnach, które znajdują się w zupełnie innej części parku i gdzie jeszcze nas nie było. Co robić? Napiliśmy się kawy z termosu, strzeliliśmy selfiaka z bagnami i wróciliśmy do kampera, żeby pojechać dalej, na kładkę. TĘ kładkę...
Kolejnym mijanym przez nas punktem była następna wieża widokowa na jeszcze większe połacie bagien. Niestety, zajęta przez grupę łowców kadrów z wielkimi lufami przyczepionymi do aparatów. Może chociaż im udało się przez te lufy dostrzec dzikie zwierzęta?
Ruszaj w Drogę! on Twitter
Wielka zaleta podróży kamperem? W każdej chwili można wyciągnąć rower i zwiedzać na 2 kółkach. #kamperemPrzezPolske
Ruszaj w Drogę! on Twitter
Nad #Biebrza jest kilkanaście wież widokowych, z których warto podziwiać bagniska i rzekę #kamperemPrzezPolske
TA Kładka czyli wspaniała "Długa Luka"
Pojechaliśmy dalej i dotarliśmy do miejsca, które od dwóch dni rozpalało wyobraźnię Maćka. Stanęliśmy przed kładką "Długa Luka".Maciej dobrze przeczuwał. Ta kładka jest fenomenalna! To drewniany pomost sięgający niecały kilometr od głównej drogi wgłąb bagien, zakończony tarasem. Dopiero na środku kładki czuje się bezmiar biebrzańskich bagien.
Na teranie BPN żerują, odpoczywają i gniazdują setki gatunków ptaków. Najbardziej popularne to batalion, wodniczka i dubelt. Myślę, że nawet je słyszeliśmy. Ale chyba Cię nie zaskoczę, gdy powiem, że znowu - żadnego ptaka ani ssaka nie zaobserwowaliśmy na przestrzeni dobrych kilku kilometrów. Najwyraźniej tym razem nie mieliśmy szczęścia. Domyślam się, co powie Maciej - "Musimy tu jeszcze kiedyś wrócić".
Czas na nas - idzie burza!
Na tej łące trafiliśmy na tzw. złotą godzinę, w czasie której można uchwycić filmowe kadry. Spektakl był zachwycający. Chcieliśmy go na długo zapamiętać. Oznaczał też, że ku nam, bezlitośnie nadciągała olbrzymia, deszczowa chmura. W takich okolicznościach przyrody nie szukaliśmy już więcej punktów widokowych, ale zapakowawszy się do kampera pojechaliśmy na kolację - prosto do Tykocina.Biebrzański Park Narodowy daje się poznać
Biebrzański Park Narodowy nie jest tym parkiem, który kocha się od pierwszego wejrzenia. Trzeba go trochę poznać. Wejść w niego. Nauczyć się. Nam zajęło to kilka dni, ale do dziś w głowie mam obrazy cudownych miejsc, których nigdzie indziej nie moglibyśmy zobaczyć. BPN przemierzaliśmy na piechotę, rowerem i kajakiem. Zachęcam Cię do przeczytania naszych poprzednich wpisów o Biebrzy i jej królestwie. Dziś marzę tylko o tym, żeby jeszcze kiedyś wrócić do BPN i zobaczyć miejsca, na które nie starczyło czasu za pierwszym razem.- Jak na piechotę szukaliśmy TEJ prawdziwej Biebrzy
- Jak kajakiem płynęliśmy w górę Biebrzy i z powrotem
Z pewną zazdrością patrzę na te kładki nad bagnami. W mojej okolicy była taka jedna z wieżą widokową nad bagnem w rezerwacie Górna Krasna. I zestarzało się, biedactwo, spróchniało; nikt jej nie pomógł i została rozebrana.
OdpowiedzUsuńszkoda, bo też były z niej ładne widoki.