
Jechaliśmy na Kaszuby. Zbliżaliśmy się naszą T-renówką do dawnego lotniska wojskowego w Borsku. Widziałem w jej oczach niedowierzanie, szczyptę strachu i niepewności, ale też dumę. Tą samą, którą czuję za każdym razem gdy Kasia mierzy się z kolejnym wyzwaniem. Tym razem jednak - to była moja próba.
Urodzinowy prezent
W sierpniu miałem urodziny, które obchodziłem razem z innymi blogerami w Wielkopolsce. Wśród wielu udanych prezentów, znalazł się jeden wyjątkowy. Od Kasi, która postanowiła ukoić moją niespokojną duszę i podarowała mi bilet na lot widokowy paralotnią. Wiedziała, że zawsze marzyłem o tym, żeby spojrzeć na świat z góry.
Przygotowania do lotu
Dzień przed lotem dostałem informację o pomyślnych wiatrach.- Panie Macieju, lecimy jutro? – odezwał się głos w telefonie
- No pewnie! Kasia, to ten dzień. Bierz wolne - jutro będę fruwać!
Następnego dnia wstałem przed budzikiem, wypiliśmy poranną kawę, zapakowaliśmy się do auta i z samego rana ruszyliśmy w drogę. Lot miałem dopiero popołudniu, a my po raz kolejny wykorzystaliśmy okazję, aby wyskoczyć na Kaszuby. Pojechaliśmy z rana, aby poszwendać się po Kościerzynie i odwiedzić kilkoro znajomych.
Zjedliśmy obiad i ruszyliśmy w kierunku Borska. Z tym obiadem to nie był najlepszy pomysł – przekonałem się o tym później.
- Panie Macieju, dojedzie Pan do Borska, znajdzie Pan skrzyżowanie, za domem skręci Pan w lewo, potem w prawo, potem kawałek przejedziecie szutrową drogą przez las, trochę ciasnych zakrętów i po chwili będziecie na miejscu. Na pewno traficie. Tam są znaki – zapewniał mnie organizator.
Znaków co prawda nie dostrzegliśmy, ale trafiliśmy bez problemu. Godzinę przed czasem.
Po chwili witam się z Tomkiem, który ma być moim pilotem. Okazało się, że mogę wystartować wcześniej. Już teraz. Z marszu.
Przygotowany do lotu? No to hop!
Czy się bałem? Ani trochę. Nie mogłem się doczekać! Nawet nie wiedziałem jak to będzie wyglądać. Wiedziałem tylko tyle, że będę latać i nie będę w górze sam. A jak się wzniesiemy, jak długo tam będziemy, czy gdzieś dalej polecimy, co się z nami stanie gdy zawieje mocniejszy wiatr, czy nie będzie mi się tam nudzić, czy mam swój spadochron i czy lądowanie zaboli? Po co znać odpowiedź na te pytania? Lepiej przekonać się o tym w trakcie.Chyba nie dochodziło do mnie, że już za kilka chwil wystrzelą mnie ku niebu i spędzę kilkanaście minut w powietrzu.
- Jak możesz być taki spokojny? Zobacz na te paralotnie wiszące w powietrzu. Są tak daleko… prawie ich nie widać! Zaraz TY T-A-M będziesz! Nie boisz się? – pytała Kasia
- Nieee, super jest – odparłem.
W punkt. Spokojnie. Bez strachu. Bo czym się tu przejmować, przecież wszyscy tak latają. I zaraz będę latać ja.
Wysłuchałem instrukcji pilota, przymierzyłem uprząż, włożyłem kask.
Dopiero na zdjęciach zobaczyłem, że z przodu miał wymalowaną polską flagę, a mój pilot miał wielki napis „POLAND”. Świetnie to wyglądało i wiele dla mnie znaczy. Marzyłem o tym, aby zobaczyć Polskę z góry. Zawsze gdy lecieliśmy samolotem było już ciemno i pod nami widać było tylko światła miast i pędzących samochodów. Tym razem mogłem zobaczyć to za dnia. Tuż pod moimi nogami, i na dodatek w takim kasku. Szczegół? Może. Ale dla mnie ważny :)
Dostałem do ręki wysięgnik z kamerką. To dzięki niej mam zdjęcia z góry. I film. Może kiedyś Ci go pokażę.


Biegnij!
Po chwili podjechał do nas samochód, zostawił linę, którą przyczepiliśmy do uprzęży i… odjechał.Pierwsze chwile w powietrzu
- Przygotuj się do biegu… No i biegniemy – powiedział TomekUsłyszałem dźwięk rozwijanej lotni i poczułem szarpnięcie. Za daleko nie pobiegłem. Machnąłem dwa razy nogami. Za pierwszym razem jeszcze na ziemi, za drugim - już w powietrzu.

Gdzie jest Kasia?
Pach! Kilka sekund i jestem w górze. Wysoko.Spojrzałem w dół – chciałem pomachać Kasi, ale już jej nie widziałem. Była małym różowym punktem gdzieś w oddali.


Gdzie jest mój dom?
Cały czas się wznosiliśmy. Towarzyszył nam pisk naprężonej liny i szum wiatru. I wspaniałe widoki. Kaszubskie lasy aż po horyzont.- Gdynia jest tam, zobacz – pokazał mi Tomek.
Mój wzrok powędrował gdzieś daleko. Próbowałem dostrzec Gdynię. Nie udało się. Aż po horyzont rozciągał się kaszubski las.


Żegnam się z liną
Po pięciu minutach byliśmy na wysokości 800 metrów. Wypiąłem linę. Nawet nie szarpnęło. Poczułem lekkie bujnięcie i… ulgę. W końcu pozbyliśmy się tego nieznośnego pisku naprężonej liny. Słyszałem już tylko szum wiatru i odgłosy aparatury. Informowała nas o "kominach termicznych" – gorącym powietrzu, które wznosiło nas do góry.
Zdani tylko na siebie
Od tej chwili byliśmy zdani tylko na siebie. Ale co najważniejsze - w końcu mogliśmy się odwrócić. Zobaczyłem to, co widzisz od początku na zdjęciach. Aż westchnąłem z zachwytu! Za moimi plecami cały czas było kaszubskie morze – Jezioro Wdzydzkie w całej swojej okazałości. Przepiękne! Tych widoków nie da się opisać. I zdjęcia ich nie oddają. Te lasy, pola, stawy, jeziora, wsie… a pod moimi nogami pas startowy.

A Kasia robi zdjęcia
Gdzieś tam w oddali była Kasia. I robiła mi zdjęcia. Po chwili przestała, bo ile razy można fotografować małą kropkę na tle niebieskiego nieba.To co, poszalejemy?
- Powiedz mi tak, czy ty chcesz lecieć tak spokojnie jak my teraz lecimy, czyyyy chcesz troszkę adrenalinki? – zapytał Tomek.- A co masz na myśli?
- A tam parę takich zakrętów. Ciasnych. Żeby było fajnie. Ale niestety wtedy będzie trochę krócej.
- Hmm, to daj mi się trochę podelektować, a później sobie poszalejemy.
- Niestety, jeśli chcesz to musimy to zrobić teraz, bo muszę mieć zapas wysokości. Albo teraz, albo w ogóle. Później będzie za późno.
- No dobra, namówiłeś mnie. Jedziemy. Łooooo.
I się zaczęło. Ciasne zakręty… taa. Zresztą sam zobacz. Ja niewiele z tego pamiętam.









Bączki, spiralki i takie tam... ciasne zakręty
Lewo, prawo, w górę, w dół, poziomo, pionowo – w pewnym momencie straciłem orientację. Nie wiedziałem gdzie jesteśmy. Jakbym był w pralce, a słońce świeciło zza okrągłej szybki. Trwało to pół minuty. Zakończyło się momentem nieważkości i... moim głębokim westchnieniem.Podobno zrobiliśmy „spiralkę”, spadaliśmy z prędkością 15 metrów na sekundę i doświadczyliśmy przeciążeń 3-4G.
Czy to dużo? Nie wiem. Ale właśnie wtedy przypomniałem sobie o obiedzie. Było blisko. Na szczęście obiad pozostał na swoim miejscu. W moim żołądku.
Delektujemy się widokami
Pozostał już tylko swobodny lot i "delektowanie się widoczkami". Byliśmy na wysokości 400 metrów i powoli zbliżał się koniec mojej podniebnej przygody. Zrobiliśmy jeszcze kilka rundek dookoła lotniska. Podziwiałem Jezioro Wdzydzkie, rzekę Wdę, Wiele, Borsk i słońce, które przygotowywało się do zakończenia dnia.



Powrót na ziemię
Zbliżaliśmy się do ziemi. Widziałem już samochody i małe poruszające się punkciki. To była Kasia i obsługa lotniska. Czekali już na nasz powrót.

Znów na ziemi!
Jeszcze tylko ostatni instruktaż, żebym pamiętał, bo to ważne. Jak zbliżymy się do ziemi mam wysunąć nogi i zacząć biec. Jeśli nie stanę na nogach, będzie nieprzyjemnie. Ale się udało. Wylądowałem, Znów byłem na ziemi.


Dziękuję!
Zostało już tylko wypięcie się z uprzęży, podziękowanie pilotowi i… Kasi.
Bo to wszystko dzięki niej. To ona dała mi tak wspaniały urodzinowy prezent. I spełniła kolejne moje marzenie. Bo od dziecka marzyłem, aby zobaczyć Polskę z góry.
Rewelacyjny pomysł na prezent i zapewne niezapomniane przeżycia. Skradnę pomysł dla mojego chłopaka:)
OdpowiedzUsuńjestem przekonana, że będzie zachwycony :)
UsuńBorsk - bardzo dobrze znane mi miejsce, szczególnie z wypoczynków nad jeziorem (wdzydzkim) które widać fajnie na Twoich zdjęciach. Jedno z piękniejszych miejsc na Kaszubach i polecam tym którzy nie byli, w szczególności półwysep Lipa!
OdpowiedzUsuńNocowałem kiedyś na Półwyspie Lipa. Stare dzieje :)
UsuńW zeszłym roku podczas wakacji razem z mężem odbyliśmy loty (każdy osobno) z pilotem Pawłem. Potwierdzam - przeżycia super i te niezapomniane widoki z góry. Natomiast ja polecam agroturystykę "Wieczorne Mgły" gospodarstwo położone w środku lasu nad pięknym dużym stawem na uboczu Borska. Można delektować się ciszą, spokojem i wszędobylską wokół przyrodą, a do jeziora Wdzydze bliziutko :) POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńDziękujemy za polecenie. Ta okolica rzeczywiście jest malownicza. Cisza, spokój i te zachody słońca!
Usuń