Gdyby w Polsce czytanie książek było zakazane, całe życie spędziłabym w więzieniu. Czytanie uwielbiam, a byli i tacy, którzy za książki ryzykowali życie, a nawet je tracili. Czytanie to niebezpieczna sprawa, bo daje wiedzę. Choć niektórzy twierdzą, że to ignorancja jest niebezpieczna, nie wiedza. Dlatego dzisiaj zabieramy Cię do kolebki wiedzy, do miejsca, które kryje w sobie skarby. Oczywiście w Pelplinie.
W ramach naszej akcji "Tydzień z Pelplinem", nie tylko zwiedzaliśmy katedrę, zapuszczaliśmy się w niedostępne miejsca, penetrowaliśmy poddasze i dzwonnicę, ale także zapuściliśmy żurawia do wyjątkowych zbiorów Biblioteki Diecezjalnej w Pelplinie. To, co tam zobaczyliśmy, zaszokowało nas. Nawet nie przypuszczaliśmy, że takie tajemnice są tak blisko...
Na przykład Komentarz Piotra Lombarda do Listów św. Pawła czy "De Civitate Dei" św. Augustyna. Biblia Gutenberga to przy nich młodzieniaszek. Te najstarsze to tzw. inkunabuły, czyli pierwsze druki, które ukazały się do 1500 roku. Po nich przyszedł czas na starodruki (po 1500 r.).
W sierpniu 1939 roku ówczesny dyrektor Biblioteki, ksiądz Antoni Liedtke, ewakuował do Zamościa 29 skrzyń, w których znajdowało się 411 najcenniejszych rękopisów, 600 inkunabułów i 707 poloników.
Niestety już w październiku tego samego roku książki te wpadły w ręce hitlerowców, którzy wywieźli je do Gdańska i Malborka. Tylko Biblię Gutenberga czekała długa wycieczka do Kanady, dzięki czemu ocalała i dziś znowu można ją podziwiać w Muzeum Diecezjalnym w Pelplinie. To nie przesada, że historia polskiej Biblii Gutenberga to gotowy scenariusz na film.
Najsmutniejszy los spotkał te książki, które spalono w pobliskiej pelplińskiej cukrowni (tzw. Polska Biblioteka Kleryków licząca ponad 6 tys. tomów, biblioteki seminariów duchownych i książki z prywatnych bibliotek profesorów).
Jeszcze milsza będzie na pewno wizyta w Pelplinie. I choć prawdopodobnie starodruków nie zobaczysz osobiście, to warto zajść do Biblioteki i zapoznać się z jej ofertą czytelniczą.
Jeżeli jesteś zapalonym czytelnikiem, to wiesz o czym mówię. Stare atlasy, śpiewniki, modlitewniki i inne zbiory pięknie prezentowały się na stalowych półkach.
Dwa tomy w skórzanej oprawie i charakterystyczna "skaza" od czcionki. Szkoda, że nie udało nam się zobaczyć oryginału, ale ten jest zbyt cenny i przez to schowany bezpiecznie w sejfie.
Trochę żałuję, że nie potrafiłabym przeczytać nawet jednej strony z tych książek. Pisane po łacinie lub niemiecku, w dodatku gotycką czcionką, stanowią niezłe wyzwanie. Myślę, że to głównie zabawa dla znawców. Mi musiał wystarczyć widok, zapach i przymiarka do ruchomych regałów.
Bardzo Wam dziękujemy. Dziękujemy także współorganizatorom akcji "Tydzień w Pelplinie" - Diecezji Pelplińskiej, Diecezjalnemu Centrum Informacji Turystycznej i Grzegorzowi Kilianowi, którzy umożliwili nam zajrzenie w progi biblioteki. To dzięki nim mógł powstać ten wpis i mogliśmy zabrać Cię do wyjątkowego miejsca.
Kolejny odcinek naszej akcji o Pelplinie oznacza, że właśnie mijamy półmetek. Mam jednak nadzieję, że to, co jeszcze dla Ciebie przygotowaliśmy, zaskoczy Cię i Ci się spodoba. Dlatego zostań z nami. Komentuj i udostępniaj nasze posty na Facebook'u. Mamy dla Ciebie jeszcze kilka niespodzianek.
PS. Fakty i daty zostały opracowane na podstawie albumu "Pelplin i jego zabytki" Janusz St. Pasierb
Zwiedzanie Biblioteki to tylko jedna z wielu rzeczy, które możesz robić w Pelplinie. Jeśli jesteś ciekaw pozostałych, to śledź naszego bloga, sieci społecznościowe Facebook, Twitter, Pinterest, Instagram i przeczytaj pozostałe artykuły z "Tygodnia z Pelplinem".
Nowe kryje stare
Dzisiaj Biblioteka Diecezjalna im. Bp Jana Bernarda Szlagi mieści się w nowym budynku. To zabawne, że tak nowoczesny budynek kryje w sobie tak stare rzeczy. Naprawdę stare. Najstarsze pochodzą z XIII (!) wieku.Na przykład Komentarz Piotra Lombarda do Listów św. Pawła czy "De Civitate Dei" św. Augustyna. Biblia Gutenberga to przy nich młodzieniaszek. Te najstarsze to tzw. inkunabuły, czyli pierwsze druki, które ukazały się do 1500 roku. Po nich przyszedł czas na starodruki (po 1500 r.).
Wojna niszczy wszystko
Wszystkie te skarby kolekcjonowane są w Bibliotece (kiedyś w Bibliotece Seminarium Duchownego w Pelplinie) od jej powstania w 1829 r. Jak widzisz, trochę to już trwa. I pewnie zbiory byłyby o wiele bogatsze, gdyby nie wojna. Wojna niszczy wszystko. Książki też.W sierpniu 1939 roku ówczesny dyrektor Biblioteki, ksiądz Antoni Liedtke, ewakuował do Zamościa 29 skrzyń, w których znajdowało się 411 najcenniejszych rękopisów, 600 inkunabułów i 707 poloników.
Niestety już w październiku tego samego roku książki te wpadły w ręce hitlerowców, którzy wywieźli je do Gdańska i Malborka. Tylko Biblię Gutenberga czekała długa wycieczka do Kanady, dzięki czemu ocalała i dziś znowu można ją podziwiać w Muzeum Diecezjalnym w Pelplinie. To nie przesada, że historia polskiej Biblii Gutenberga to gotowy scenariusz na film.
Smutek wszędzie
Jaki był koniec tej przygody? Ano smutny. Wojna zniszczyła 25% zasobów biblioteki. Wiele książek rozwieziono po świecie - część z nich trafiła do bibliotek uniwersyteckich m.in. w Berlinie, Wrocławiu czy Poznaniu.Najsmutniejszy los spotkał te książki, które spalono w pobliskiej pelplińskiej cukrowni (tzw. Polska Biblioteka Kleryków licząca ponad 6 tys. tomów, biblioteki seminariów duchownych i książki z prywatnych bibliotek profesorów).
Po wojnie udało się odzyskać ok. 1/3 zbioru wywiezionego przez ks. Liedtke do Zamościa. Ale kiedy wydawało się, że już nic złego nie może się zdarzyć i że teraz trzeba jedynie odbudować nadwątlony księgozbiór, stała się rzecz straszna. W nocy, z 7 na 8 stycznia 1947 roku, w bibliotece wybuchł pożar.
Jak się domyślasz, niezabezpieczone starodruki, inkunabuły i inne drogocenne książki płonęły jak słoma. Z dymem poszło ok. 1500 tomów. Z tego wydarzenia wyciągnięto lekcję.
Systemy, alarmy, regały i zabezpieczenia
Dziś biblioteka to bardzo nowoczesny budynek. Posiada metalowe regały przesuwane na korby jak w filmie o aniołach i demonach. Do tego ultranowoczesny system przeciwpożarowy i inne sprytne zabezpieczenia. Pożar bibliotece raczej więc już nie grozi. Do tego skatalogowano książki - w Bibliotece Narodowej w Warszawie przechowywany jest katalog inkunabułów.Czego potrzeba?
Co więc dziś jest największym zagrożeniem dla biblioteki i jej cennych zbiorów? Wiadomo - czas. Czas niemiłosiernie wpływa na starodruki, a żeby je zachować w należytym stanie, potrzebne są pieniądze. I tu z pomocą przychodzi m.in. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, przy wsparciu którego w 2014 r. zrealizowano program konserwacji i digitalizacji trzech woluminów inkunabułów.Pomożesz?
Ty i ja możemy pomóc, i przyczynić się do uratowania chociaż kilku starodruków. Pisząc o tym, mówiąc, polecając i interesując się tą tematyką. Nie od dziś wiadomo, że im większe zainteresowanie internautów, tym temat staje się bardziej znaczący. Wystarczy udostępnienie tego wpisu lub choćby komentarz. Kto wie, może przeczyta go ktoś, kto będzie chciał wesprzeć tak wspaniałą kolekcję i pomoże w jej ratowaniu?Jeszcze milsza będzie na pewno wizyta w Pelplinie. I choć prawdopodobnie starodruków nie zobaczysz osobiście, to warto zajść do Biblioteki i zapoznać się z jej ofertą czytelniczą.
Serce mocniej bije
Dla nas wizyta w archiwach była wielką przygodą. Pierwszy raz w życiu mieliśmy styczność z tak starymi książkami. Mnie - nałogowego pożeracza ksiażek - ta przygoda przyprawiła o szybsze bicie serca.Jeżeli jesteś zapalonym czytelnikiem, to wiesz o czym mówię. Stare atlasy, śpiewniki, modlitewniki i inne zbiory pięknie prezentowały się na stalowych półkach.
I jeszcze TA Biblia
Najbardziej interesujący był reprint słynnej polskiej Biblii Gutenberga, o której już jutro dowiesz się więcej na Ruszaj w Drogę!Dwa tomy w skórzanej oprawie i charakterystyczna "skaza" od czcionki. Szkoda, że nie udało nam się zobaczyć oryginału, ale ten jest zbyt cenny i przez to schowany bezpiecznie w sejfie.
Czytać trzeba umieć
Przez chwilę zastanawiałam się, jakbym się czuła w roli pracownika biblioteki. To musi być ciekawe zajęcie - obcowanie z takim kawałem historii, w dodatku tak drogocennym.Trochę żałuję, że nie potrafiłabym przeczytać nawet jednej strony z tych książek. Pisane po łacinie lub niemiecku, w dodatku gotycką czcionką, stanowią niezłe wyzwanie. Myślę, że to głównie zabawa dla znawców. Mi musiał wystarczyć widok, zapach i przymiarka do ruchomych regałów.
Dziękujemy!
Wizyta w Bibliotece Diecezjalnej w Pelplinie to była niezwykła przygoda. Nie byłaby ona możliwa, gdyby nie życzliwość pracowników biblioteki, w szczególności Magdy Meller, a także Pana Jacka Hinza, który był naszym przewodnikiem po tym tajemniczym przybytku.Bardzo Wam dziękujemy. Dziękujemy także współorganizatorom akcji "Tydzień w Pelplinie" - Diecezji Pelplińskiej, Diecezjalnemu Centrum Informacji Turystycznej i Grzegorzowi Kilianowi, którzy umożliwili nam zajrzenie w progi biblioteki. To dzięki nim mógł powstać ten wpis i mogliśmy zabrać Cię do wyjątkowego miejsca.
Kolejny odcinek naszej akcji o Pelplinie oznacza, że właśnie mijamy półmetek. Mam jednak nadzieję, że to, co jeszcze dla Ciebie przygotowaliśmy, zaskoczy Cię i Ci się spodoba. Dlatego zostań z nami. Komentuj i udostępniaj nasze posty na Facebook'u. Mamy dla Ciebie jeszcze kilka niespodzianek.
PS. Fakty i daty zostały opracowane na podstawie albumu "Pelplin i jego zabytki" Janusz St. Pasierb
Katedra Pelplin Cię obserwuje
Artykuł, który czytasz powstał w ramach akcji "Katedra Pelplin Cię obserwuje! ...czyli Tydzień z Pelplinem na Ruszaj w Drogę!". Pokazujemy w niej, że warto przyjechać do Pelplina - niepozornego miasteczka na Pomorzu, zwanego "Duchową Stolicą Kociewia" i "Miastem z Duszą".- Katedra Pelplin mnie obserwuje - mam się bać?
- 11 powodów, dla których warto zobaczyć Katedrę w Pelplinie
- Tylko u nas! Jakie skarby znajdziesz na poddaszu Katedry Pelplin?
- Tylko u nas! Szukamy skarbów w niedostępnej krainie starodruków
- Biblia Gutenberga w Pelplinie - jak w dobrym filmie!
- Katedra to nie wszystko. Co jeszcze zobaczyć w Pelplinie?