Przypadki #wDrodze 3 - Skandal! Co psuje nam radość z podróżowania?

Przypadki bywają różne. Najzabawniejsze są te, które przydarzają się nam #wDrodze. Dziś, w ramach naszego rysunkowego cyklu, tropimy skandale. Może te w podróży nie są tak spektakularne jak te, które znasz z ulubionego Pudelka, ale łączą je emocje, oburzenie, zdziwienie, a nawet czasem zszokowanie.

Ruszaj w Drogę - Przypadki wDrodze 3 - Skandal

Są takie sytuacje #wDrodze, które wyprowadzają z równowagi nawet znanego ze stoickiego spokoju Macieja. Co takiego zawsze psuje humor Maćkowi?

Ni z gruszki ni z pietruszki

Jest coś, czego nie potrafimy zrozumieć. Jesteśmy turystami i jak każdy turysta chcemy być traktowani dobrze i poważnie. Nie potrafimy zrozumieć, gdy ktoś utrudnia nam życie i na siłę próbuje sprawić, że zwiedzanie zamiast zabawą i rozrywką staje się przykrym doświadczeniem. To są te sytuacje, kiedy ciśnienie zaczyna nam rosnąć, zanim jeszcze cokolwiek zobaczymy. Aż dziw bierze, że w dzisiejszych czasach, zdarzają się jeszcze takie praktyki.

Lubimy mieć poczucie, że jako turyści jesteśmy mile widziani. Lubimy czuć się dobrze w miejscu, które odwiedzamy. A co czujemy, gdy przyjeżdżamy i naszym oczom ukazuje się taki obrazek?

Ruszaj w Drogę - Przypadki wDrodze 3 - Skandal

Co jest czego warte?

Wściekłość. Dlaczego? To proste. Uważamy, że rzeczy, które nic nie wnoszą do naszego życia nie są warte tego, żeby za nie płacić. My nie mamy problemu z tym, żeby zapłacić za bilet do muzeum. Podświadomie czujemy, że zwiedzanie muzeum - czy jest to interaktywna wystawa, czy kolekcja obrazów, niesie ze sobą jakąś wartość. Wychodzimy z takiego miejsca z pewną dawką wiedzy, emocji. Wiemy, że warto było tam pójść! A jeszcze do tego, gdy czujemy, że jesteśmy w tym miejscu mile widziani, to wiemy, że warto to miejsce polecić innym.

A jaką wartość ma dla nas to, że musimy np. skorzystać z toalety? To jest potrzeba fizjologiczna i najczęściej, gdybyśmy nie musieli, nie robilibyśmy tego, zwłaszcza gdy akurat zainteresowała nas wystawa!

Podobnie parking - nie przedstawia dla nas żadnej wartości to, że musimy gdzieś zostawić auto. To przecież oczywiste. Gdyby nie auto, prawdopodobnie nigdy nie przyjechalibyśmy w to miejsce.

(O tym, że auto to czasem jedyny środek, żeby gdzieś dotrzeć, rozmawialiśmy już na blogu:
Polecamy też zabawny felieton Kasi - tylko dla spostrzegawczych:

Zakaz robienia zdjęć - ale dlaczego?

A co z zakazem robienia zdjęć? To normalne, że w umyśle turysty rodzi się potrzeba zrobienia zdjęcia tego, co się widziało. Po co? Żeby móc pokazać rodzinie, znajomym i wszystkim na Facebooku. Żeby móc to miejsce polecić, zareklamować. Tak dziś żyjemy i jest to dla nas oczywiste. Nieoczywiste są dla nas zakazy, że gdzieś zdjęć nie wolno robić bo... no właśnie.

Prawie nigdy nie spotkaliśmy się, żeby pod zakazem robienia zdjęć było napisane dlaczego. A przecież robienie zdjęcia z ukrycia czy narażanie się na reprymendę obsługi jest co najmniej żenujące. My tymczasem chcemy robić zdjęcia. Dużo zdjęć! Żeby pokazać je na blogu i żeby jeszcze więcej osób do tego miejsca przyjeżdżało. Czy to nie logiczne?

Dlatego się wkurzamy

Często jest tak, że płacimy - bo musimy. Nie dlatego, że chcemy. A to jest zasadnicza różnica.

Może gdyby te opłaty były symboliczne, jeszcze jakoś byśmy to przełknęli. Ale nie. Czasem suma opłat dodatkowych, które musimy ponieść za rzeczy, które nie przedstawiają dla nas żadnej wartości, często przekracza koszt wejściówki. A to już obraża nasze poczucie sprawiedliwości i słuszności. Dlatego się wkurzamy.

Wszystko jesteśmy w stanie zrozumieć. Na przykład to, że właściciel parkingu czy toalety też chce zarobić. Ale można to zrobić inaczej.

A przecież można inaczej...

Wystarczy, że właściciel parkingu dogada się z muzeum czy innym obiektem i doliczy swoją usługę do ceny biletu. Efekt ten sam, a mniej w oczy kole. Zwykle nie pamiętamy, czy bilet kosztował 7 czy 9 zł, ale za to na bardzo długo zapamiętujemy, że musieliśmy płacić za parking i za każde wejście do WC.

A jeśli chodzi o zdjęcia, to jeśli zakaz podyktowany jest rzeczywistymi przeszkodami, jak na przykład przeszkadzanie zimującym nietoperzom lub niszczenie jakiegoś cennego zabytku, wystarczy krótka informacja, która na pewno obniży poziom naszej frustracji.

Jeśli przyczyny nie ma lub dotyczy ona tylko sporadycznych sytuacji, to warto zastanowić się, czy trzeba wylewać dziecko z kąpielą i wprowadzać generalny zakaz fotografowania tylko dlatego, że ktoś może coś skopiować lub niecnie wykorzystać. Heloł! Nie wszyscy turyści to kryminaliści :)

Nie lubisz nas? Nawzajem!

Jaki jest tego skutek? Smutny dość dla miejsc o zaskakujących rygorach i dziwnych opłatach. Nie opisujemy tych miejsc na Ruszaj w Drogę, milczymy na ich temat w trakcie comiesięcznych audycji w Radio Gdańsk i nie opowiadamy o nich na spotkaniach Klubu Polskiego Podróżnika...

Nigdy nie polecimy miejsca, w którym czujemy się źle, które nas kroi i które nie szanuje nas jako osób, którym bliska jest polska turystyka. Na szczęście miejsc, które tego nie rozumieją jest w Polsce coraz mniej. I coraz rzadziej się z tym spotykamy. Trzymamy kciuki za całkowity upadek takich praktyk. Bo co jeśli ktoś zdecyduje się pierwszy raz na wycieczkę po Polsce i spotka go coś takiego? Zniechęci się i nie pojedzie drugi raz. A tego byśmy nie chcieli.

Ciekawi nas bardzo, czy to tylko nasze wygórowane odczucia, czy też tak czasem masz? Daj znam znać w komentarzu.

Poczytaj jeszcze

Polecamy poprzednie odcinki naszych rysunkowych przygód w drodze: 
I przewodniki po miejscach, w których czuliśmy się bardzo dobrze:

15 Komentarze

Zostaw po sobie ślad. Daj znać co o tym myślisz :)

  1. Oj podpisuję się pod Waszymi słowami w całej rozciągłości. Jeśli się gdzieś wybieramy jest dla ns jasne, że płatny będzie wstęp. W końcu z tych pieniążków obiekty mogą być utrzymywane/modernizowane, etc. Na wszelkie dodatkowe opłaty od czapy reagujemy alergicznie. Tak jak piszecie - toaleta na terenie obiektu, parking, lub kolosalna opłata za możliwość robienia zdjęć. Podsumowując mogę jedynie napisać, że jeszcze wiele turystycznej nauki przed niektórymi obiektami regionami w naszym kraju. Miejmy jednak nadzieję, że tych utrudnień maści wszelkiej będzie coraz mniej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dlatego pocieszające jest jednak to, o czym wczoraj jeszcze romawialiśmy z Maćkiem, że jest coraz więcej miejsc przyjaznych indywidualnym turystom. pomału zaczyna to docierać do świadomości. jeszcze sporo pracy zostało do wykonania, ale są już pierwsze jaskółki i niektóre obiekty mają obsługę na naprawdę wysokim poziomie. i właśnie o takich miejscach najchętniej piszemy na blogu. dzięki za komentarz. pozdrawiam!

      Usuń
  2. Niestety muszę z przykrością stwierdzić, że nie zawsze zakazy - nawet pisemne - działają. A właściwie sporo osób to po prostu ignoruje. Afrykarium we Wrocławiu - przy wejściu do każdego pawilonu prośba nie używać fleszy. Czy ktoś tym się przejmuje? Przecież wtedy córcia albo synek nie będą widoczne na zdjęciu. Albo malolata wali fleszem po oczach fokom bo takie ma ustawienia fabryczne i do głowy nie przychodzi zmienić ustawienia. Dorośli nie reagują a on robi dalej. W muzeum nie wolno bo wpływa na mikroflorę wokół jakiegoś bardzo starego dzieła sztuki? Hmm..ale nie będzie można wtedy pochwalić się na insta i fejsie :/ Nie wiem co trzeba zrobić i co powinno się zmienić by ludzie poważnie traktowali zapisy - ROZUMIEJĄC, że są uczestnikiem pewnych procesów i wpływają na dalszy rozwój/nierozwój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a to jest trochę inne zagadnienie moim zdaniem. jeśli chodzi o grupę turystów, o której piszesz, to akurat w ich przypadku nie ma znaczenia czy jakiś zakaz fotografowania obowiązuje czy nie. ja nie muszę robić zdjęć w miejscach, gdzie jest to uzasadnione - tutaj zgoda. ale mam na myśli zakazy, które nie są niczym uzasadnione lub są ustanowione dla zasady. jeżeli nie ma groźby wyrządzenia szkody zwierzętom czy wyposażeniu wnętrz, wtedy niech to dziecko z aparatem z lampą błyskową sobie robi te zdjęcia - czemu nie. insta i fejs? to są dokładnie idealne miejsca do promowania się w sieci. jeśli ja bym była takim muzeum, to właśnie chciałabym, żeby informacja o mnie rozeszła się takim marketingiem szeptanym. podsumowując: uzasadniony zakaz robienia zdjęć - ok + informacja dlaczego (znacząco zmniejsza poziom frustracji turysty); nieuzasadniony zakaz robienia zdjęć - wkurza i jestem przeciwko ;) :*

      Usuń
  3. Często pytają mnie ludzie czy można w #katedrapelplin robić zdjęcia, a ja z uśmiechem na twarzy odpowiadam: trzeba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dlatego tak bardzo #KatedraPelplin lubimy :)

      Kto nie zna, niech jak najszybciej pozna: ruszajwdroge.pl/pelplin i przyjeżdża do Brata Grzegorza :)

      Usuń
  4. Ciekawy temat poruszyliście, ja również spotkałam się kiedyś z uwagą w muzeum, żeby nie robić zdjęć. Dlatego od tego roku zawsze pytam kasjerów lub osób "przedzierających" bilety, czy można robić zdjęcia. Zazwyczaj można, ale np. bez flesza. Chociaż czasem w muzeum jest tak ciemno, np. w rzeszowskich podziemiach, że bez flesza nic nie wyjdzie na zdjęciu ładnie, a przecież nie chodzi o to, żeby zrobić bylejakie zdjęcie, tym bardziej, że ja też publikuję zdjęcia z moich podróży na swoim blogu i chcę, aby czytelnicy mieli co ogladac a nie zamazane czy czarne fotografie.
    Druga sprawa to właśnie toalety. Dla mnie absurdalne jest płacenie za toalete. Czyli właściwie za co? Za papier toaletowy? Za wodę? czy "za usługę", tylko jaką ? Np. w galeriach handlowych jest za darmo łazienka podobnie w McDonaldzie czy KFC (ale też tylko z paragonem).
    Często też "skandalicznie" zachowują się niektórzy ludzie - zwiedzający muzeum. Np. jak są rodziny z dziećmi. Często robi się głośno, nie można w spokoju poczytać informacji o danym eksponacie, ludzie czasem tak zwiedzają "na szybko", byle zobaczyć i dalej. A ja lubię czytać. Było tak ostatnio jak byłam w gdańskim Muzeum Bursztynu. Jako biolog interesuję się trochę inkluzjami w bursztynie, chciałam dokładnie każdy zobaczyć, poczytać a tu ciągłe przepychanki, ludzie się oburzali, że tak długo stoje przy eksponatach. Dlatego chyba czasem lepiej zwiedzać muzea nie w wakacje, może wtedy będzie mniej ludzi, spokojniej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje mi się, że mniej narzekania, a więcej takiego spokojnego podejścia do zwiedzania potrzeba. Dla mnie to dość naturalne, że za wstęp, parking, WC czy bagaż się płaci, zwłaszcza w dużych obiektach muzealnych. Traktuję to jako część naszych czasów. I nie przeszkadza mi to :). Za to turyści, o których pisze Anna Art i owszem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Parking płatny jest wkurzający. Ale jeszcze gorszy jest chyba brak możliwości zaparkowania.
    Niestety tak się u nas dzieje, że fajnie jest sobie otworzyć nowy teatr ale co po pomyśleć o miejscach parkingowych. Ja mogę za nie zapłacić ale chciałbym mieć gdzie postawić auto. I nie mówię tutaj o przypadku "nie chce mi się poruszać komunikacją miejską" (bo w sumie nie chce, nie od tego mam samochód). Ale gdy jadę z Gdańska do Gdyni, do teatru muzycznego, piknego, nowego, na wieczorny spektakl te kilkadziesiąt km to średnio mam ochotę dymać komunikacją miejską.
    A na miejscu rozczarowanie, nie za bardzo przewidziano parking. Samochodem to 35 minut. komunikacja 1,5 godziny.

    Zakaz fotografowania jest na szycie mojej listy debilizmów urlopowych.
    Przeca i tak prawo ogranicza wykorzystywanie takich zdjęć do celów zarobkowych. Ja to chcę pokazać znajomym, rodzinie - która z różnych względów może tam nie dotrzeć do końca życia. A przecież taka osoba może z chęcią dzięki tym zdjęciom tam pojechać - darmowa reklama. Ale nie. Nie wolno robić zdjęcia w Łańcucie bo się ściany topią...
    Zapłacić mogę, wkurza mnie to ale chociaż mogę - moja decyzja.
    Ale zakaz...

    Ale to nie tylko u nas. W Dojczlandzie bywa podobnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha :) ściany się topią - niesłe porównanie :) uśmiałam się. no dokładnie. właśnie takim argumentom mówimy stanowcze nie! ;)

      Usuń
  7. Były już wyroki sądu w sprawie zakazów fotografowania. Jest to klauzula niedozwolona ponoć. Ale jakoś na razie obiekty sobie niewiele z tego robią.

    PS. Szklarska Poręba się o Was pyta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michał, dawaj namiar na tę klauzulę. Zaraz zrobię o niej posta :)

      Droga Szklarska Porębo! My też za Tobą tęsknimy, ale najpierw chcemy zwiedzić jeszcze Kociewie :)

      Usuń
    2. Musiałbyś poszukać w wyrokach sądu UOKiK.
      http://prawo.vagla.pl/node/9100
      http://prawo.vagla.pl/node/9027
      Natomiast muzea jakoś na to nie reagują zbytnio

      Usuń
  8. Witam! Trochę z mężem podróżujemy- więcej po Polsce, ale też i trochę po świecie. Ostatnio nawet zaczęłam opisywać nasze wspominki na blogu (podrozepolskaiswiat.pl), bo w końcu pamięć ludzka jest ulotna, a może jeszcze komuś przydadzą się nasze doświadczenia. Co do płatnych toalet w obiektach przyznam, że się ostatnio w naszym kraju nie spotkałam (albo tego nie pamiętam). Z parkingami za to różnie bywa. W okresie wakacyjnym darmowe parkingi są często do granic przepełnione, a płatne czasem faktycznie są droższe niż wstęp do obiektu. Nie lubimy opłat dodatkowych, bo zawsze staramy się podróżować z ograniczonym budżetem. Zresztą, jak większość ludzi, wolimy zostawić dychę w lokalnej knajpie, niż na parkingu- ciekawsza opcja. Ostatnio jednak mieliśmy "zabawną" sytuację w muzeum z robieniem zdjęć. Oprowadzała nas pani, która właśnie się przyuczała do pracy. Pomijam, że o historii Polski i Zamościa (w którym się właśnie znajdowaliśmy) wiedzieliśmy więcej od naszej przewodniczki (mogliśmy się obyć bez oprowadzania), to ta jakże "przemiła" pani na wszystko reagowała NIE. Rozumiem, że dopiero się przyuczała, ale bez przesady. Nie wolno robić zdjęć (nie prawda- zgodnie z przepisami muzeum wolno, tylko bez lampy). Nie wolno zabrać darmowych (sponsorowanych) materiałów- możemy je przejrzeć tylko na miejscu itd. Dlatego oprócz głupich opłat i zakazów, wśród "podróżniczych wkurzajek", wymieniłabym jeszcze ludzi, którzy utrudniają, chociaż nie ma ku temu podstaw.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciałam podzielić się informacją na temat opłat za korzystanie z toalet. Też mnie to oburza, że podczas zwiedzania prawie wszędzie trzeba płacić dodatkowe pieniądze za WC. Niedawno odwiedzając Grudziądz przeżyliśmy szok na Starówce. W ogólnodostępnej czyściutkiej toalecie, niedaleko Spichlerzy, wisiała informacja o bezpłatnej możliwości skorzystania z tego przybytku. Było to na tyle niecodzienne i zaskakujące, że mąż aż zdjęcia zrobił, żebym mu uwierzyła !!! Pozdrawiam wszystkich podróżujących i szczerze polecam Grudziądz!

    OdpowiedzUsuń
Nowsza Starsza

Pssst, zobacz też nasze książki z pomysłami na wycieczki po Polsce :)

Dziękujemy, że czytasz naszego bloga. Czy wiesz, że piszemy i wydajemy też przewodniki po Polsce? To niezwykłe książki do samodzielnego zwiedzania z gotowymi planami spacerów, szlaków i samochodowych wycieczek na 1 dzień. To gotowe przepisy na udaną majówkę i wakacje w Polsce. Są jak dobry przyjaciel, który poprowadzi Cię za rękę. E-booki wysyłamy natychmiast, do zestawów książek dajemy super gratisy, a zamówienia wysyłamy codziennie koło południa - nawet jutro mogą już być u Ciebie. I jeszcze darmowa dostawa dla każdego zamówienia od 120 zł!

Przewodnik Ruszaj w Bieszczady - książka i e-book
Przewodnik Ruszaj w Bieszczady - książka i e-book
Przewodniki po Polsce od Ruszaj w Drogę! - praktyczne i przydatne
Przewodniki po Polsce od Ruszaj w Drogę! - praktyczne i przydatne
Formularz kontaktowy