Co robimy gdy jesteśmy w drodze? Zwykle Maciej prowadzi, a Kasia czyta książki, wnętrzniarskie gazety, lub kolorowe czasopisma i zapija tę wiedzę gorącą kawą. I przy każdej okazji powtarza, że kawa to nie napój, tylko stan umysłu.
Długie godziny spędzone w drodze to także świetna okazja aby pogadać. A gadamy o wielu rzeczach: o nas, naszym blogu, poznanych ostatnio ludziach, wrażeniach z dzisiejszego dnia, czasem rozmawiamy o planach na przyszłość lub dzielimy się ze sobą tym, co wpadnie nam akurat do głowy.
Któregoś razu wpadłem na pomysł, żeby te nasze luźne rozmowy spisać. Tak powstał nowy cykl na blogu: Rozmowy #wDrodze. Cykl nietypowy, bo będziemy rozmawiać ze sobą, o nas i o naszych przygodach w podróży ;)
- No, mi najbardziej pod namiotem przeszkadzałoby zimno i komary. Dlatego najbardziej lubię spać w agroturystyce, a Ty?
- Ja też. Nie raz już zresztą o tym rozmawialiśmy. Na przykład: Trzcianka. Ale co było takiego wyjątkowego w tej Trzciance - do dziś się zastanawiam?
- Jak to co? Klimat. Pamiętasz jak rano wychodziliśmy do ogródka, żeby zerwać z grządki sałatę na śniadanie? Albo jak po południu chodziłeś strząsać czereśnie z drzew?
- Czyli chcesz powiedzieć, że w tym konkretnym miejscu czuliśmy się jak u siebie w domu?
- Lepiej niż u siebie w domu. W domu możemy co najwyżej zasadzić sobie sałatę w doniczce na balkonie. Mnie najbardziej urzekł zielony ogród ciągnący się aż do lasu. Mogłam się w nim wylegiwać na słońcu.
- A oprócz ogródka, duża w tym była zasługa pani Gosi. Nie traktowała nas jak klientów, ale raczej jakbyśmy z nią mieszkali. Tak, jakbyśmy byli jej daleką rodziną. Pamiętam jak razem robiliśmy poranną jajecznicę. A w porze obiadowej wołała nas na zupę.
Długie godziny spędzone w drodze to także świetna okazja aby pogadać. A gadamy o wielu rzeczach: o nas, naszym blogu, poznanych ostatnio ludziach, wrażeniach z dzisiejszego dnia, czasem rozmawiamy o planach na przyszłość lub dzielimy się ze sobą tym, co wpadnie nam akurat do głowy.
Któregoś razu wpadłem na pomysł, żeby te nasze luźne rozmowy spisać. Tak powstał nowy cykl na blogu: Rozmowy #wDrodze. Cykl nietypowy, bo będziemy rozmawiać ze sobą, o nas i o naszych przygodach w podróży ;)
Noclegowe rozterki
Kasia: Maćku, dlaczego właściwie my nigdy nie nocujemy pod namiotami?
Maciej: Jesteśmy na to zbyt wygodni. Zepsuły nas nasze wspólne wyjazdy i spanie w dość dobrych warunkach. I teraz nie jest łatwo znaleźć dla nas najlepsze miejsce do spania. Poza tym, skoro jeździmy samochodem, to po co mielibyśmy spać pod namiotem?
- No, mi najbardziej pod namiotem przeszkadzałoby zimno i komary. Dlatego najbardziej lubię spać w agroturystyce, a Ty?
- Ja też. Nie raz już zresztą o tym rozmawialiśmy. Na przykład: Trzcianka. Ale co było takiego wyjątkowego w tej Trzciance - do dziś się zastanawiam?
- Jak to co? Klimat. Pamiętasz jak rano wychodziliśmy do ogródka, żeby zerwać z grządki sałatę na śniadanie? Albo jak po południu chodziłeś strząsać czereśnie z drzew?
- Czyli chcesz powiedzieć, że w tym konkretnym miejscu czuliśmy się jak u siebie w domu?
- Lepiej niż u siebie w domu. W domu możemy co najwyżej zasadzić sobie sałatę w doniczce na balkonie. Mnie najbardziej urzekł zielony ogród ciągnący się aż do lasu. Mogłam się w nim wylegiwać na słońcu.
- A oprócz ogródka, duża w tym była zasługa pani Gosi. Nie traktowała nas jak klientów, ale raczej jakbyśmy z nią mieszkali. Tak, jakbyśmy byli jej daleką rodziną. Pamiętam jak razem robiliśmy poranną jajecznicę. A w porze obiadowej wołała nas na zupę.
- Za to Ty pomagałeś jej w naprawieniu telewizora i podłączeniu Internetu.
- To jest ciekawe, bo warunki nie były oszałamiające. Nasz pokój był mały a łazienka wąska. Wyposażenie pokoju mogło być nawet starsze od nas. Ale nie o to w tym wszystkich chodziło.
( Trzcianka - Dlaczego warto nocować w agroturystyce? )
( Trzcianka - Dlaczego warto nocować w agroturystyce? )
- No ale trzeba też przyznać, że cenowo wyszliśmy na tym korzystnie i mogliśmy te pieniądze przeznaczyć na zwiedzanie.
- Hmm. Czyli w przypadku Trzcianki głównie chodziło o właściciela, który potrafił wytworzyć dobry klimat w swojej agroturystyce. Chyba dlatego też lubimy wracać do Stefana w Szklarskiej Porębie.
- Ze Stefanem jest jeszcze inna historia. Do jego pensjonatu mamy sentyment, bo to było pierwsze miejsce, do którego pojechaliśmy na nasz pierwszy wspólny urlop.
- No tak, ale było podobnie jak w Trzciance. Przyjazny właściciel, z którym mogliśmy w każdej chwili porozmawiać. Pomagał nam w znalezieniu ciekawych miejsc w pobliżu i doradzał gdzie powinniśmy pojechać. I zawsze interesował się co zobaczyliśmy danego dnia. Było z kim podzielić się wrażeniami.
- A pamiętasz Włodka – leśniczego z Bieszczad? I Alicję.
- No pewnie! Jak mógłbym o nich zapomnieć. Do dzisiaj kieliszek, który Włodek mi podarował dumnie prezentuje się w mojej gablocie. Choć do podpisu, który mi na nim zostawił nie mam już takiego sentymentu.
- Ja uwielbiam Włodka i Alicję za niesamowite opowieści i świetne poczucie humoru.
- ...zejście do nich na herbatę na pół godziny zawsze kończyło się po kilku godzinach nocnych opowieści, śmiechu i wspomnień.
- Pamiętasz jak płakałam, kiedy wyjeżdżaliśmy od nich do domu?
- Sam miałem wtedy łezkę w oku. Czułem się, jakbym wracał z kolonii.
- Bo było prawie jak na kolonii. Na przykład wtedy, gdy po kilku dniach deszczu pożyczyli nam rowery i zniknęliśmy na 7 godzin, chociaż mieliśmy wrócić „za godzinkę”. Prawie jechali nas wtedy szukać.
- Na szczęście do poszukiwań nie doszło, ale była kupa śmiechu, gdy opowiedzieliśmy im, gdzie na tych rowerach byliśmy.
- No co – na mapie wydawało się to blisko!
- Właśnie dlatego tak się cieszyłam, kiedy do nich wróciliśmy w kolejnym roku.
- A najmilsze było, że nas pamiętali i przywitali z otwartymi ramionami.
- Kiedy tak o tym rozmawiamy, mam ochotę znowu do nich pojechać.
- Fajnie było wrócić i zobaczyć o ile nowych eksponatów powiększyła się słoniowa kolekcja Alicji. Było coś w tych słoniach. Pomimo tego, że czasem śniły nam się po nocach, nadawały klimatu całej leśniczówce.
- Tak, podobnie jak rogi jeleni wiszące w przedpokoju. No i powiedz, czy znalazłbyś to w jakimkolwiek namiocie?
- Może gdybyśmy nocowali na polu namiotowym, moglibyśmy się z kimś zintegrować. Ale i tak nie jest to to samo co nocowanie u kogoś w domu.
- Nocowanie u kogoś w domu sprzyja nawiązywaniu kontaktów. I chyba to najbardziej mnie przekonuje do nocowania w agroturystykach, pokojach i na stancjach.
- Chyba tak. To jest to, czego zwykle szukamy. Nie tylko dobrych warunków, ale przede wszystkim dobrego kontaktu z osobą, u której nocujemy.
Poczytaj jeszcze
O naszych przygodach i podróżach możesz jeszcze poczytać tutaj:
- Co robimy w drodze? Jak dojechać i nie zwariować?
- Planowanie wyjazdu to nie taka prosta sprawa
- Nie spać, zwiedzać - czyli sposób Maćka na podróże po Polsce
- Dzień w którym nic nie robię - idealny dzień Kasi
- Podróż zwana małżeństwem - nowy rozdział w naszym życiu
- O kieliszkach z podróży, które zbiera Maciej
Polecamy kolejne odcinki rozmów #wDrodze:
- Rozmowy #wDrodze 1 - Noclegowe rozterki
- Rozmowy #wDrodze 2 - Słodkie, czy słone? Przekąski w podróży
- Rozmowy #wDrodze 3 - Nikt już nie jeździ nad morze
- Rozmowy #wDrodze 4 - Czy polubimy kiedyś hotele?
- Rozmowy #wDrodze 5 - Najgorsze noclegi w Polsce
- Rozmowy #wDrodze 6 - O podróżach, pamiątkach i filmach
- Rozmowy #wDrodze 7 - O fotografowaniu, przewodnikach i... książkach!
- Rozmowy #wDrodze 8 - Ruszamy na Śląsk, czy w Śląskie?
- Rozmowy #wDrodze 9 - TOP 7 miejsc w Śląskiem, które Ty też musisz zobaczyć
- Rozmowy #wDrodze 10 - Chcesz zwiedzać Polskę? Kup samochód.
- Rozmowy #wDrodze 11 - Program Lato w Regionach za kulisami
Tematy
O nas
Dobrze się czyta ten wywiad "z sobą samym" ;)!
OdpowiedzUsuńcieszymy się ogromnie :) dla nas to nowość - dziwnie czyta się "siebie samego" :)
UsuńW namiocie wcale nie musi być zimno. Zależy gdzie nocujemy.
OdpowiedzUsuńja bym jeszcze dodała, że zależy z kim :)
UsuńOj wsiaklam w Wasz blog... moja lektura na najblizsze dni :)
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszymy :) mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej :) pozdrawiam gorąco!
Usuń